„Żadna ludzka ręka nie mogłaby wyrzeźbić wodospadu. To zbyt trudne” – powiedział kiedyś Eval Gever, izraelski rzeźbiarz, pierwszy w historii artysta, który miał swój wernisaż w kosmosie. Gever, zaproszony do współpracy przez NASA, stworzył rzeźbę w technologii 3D będącą odwzorowaniem cyfrowego zapisu ludzkiego śmiechu. W projekcie Gevera wzięło udział ponad 100 tys. osób, rejestrując swój śmiech na potrzeby artysty przez specjalną aplikację mobilną w grudniu 2016 r. Zdjęcia rzeźby śmiechu, które pokazujemy za osobistą zgodą rzeźbiarza, zostały wykonane przez astronautów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w lutym tego roku. Coś chyba musi w tym być, że śmiech ma kształt amerykańskiego donuta w białym lukrze.
Jest jeszcze więcej Gevera w Geverze. Artysta pragnie przez swoją sztukę uchwycić moment, w jakim emocje panują nad naszym odbiorem rzeczywistości. Interesuje go wpływ wojny, terroru i przemocy na świadomość społeczną, co pokazuje jego rzeźba Nuclear Explosion z 2012 r. Nie mniej pasjonuje go to, jak przedstawić zamarzniętą w czasie siłę natury. Piece of Ocean (2014 r.) została wydrukowana na największej dostępnej drukarce 3D.
Jedno jest jasne – Gevera fascynuje moment. Wierzy, że uchwycenie tak subiektywnego elementu rzeczywistości nie jest możliwe z wykorzystaniem wyłącznie rzeźbiarskiej techniki klasycznej z czasów Auguste’a Rodina. Stąd odważny mariaż Gevera z nowoczesną technologią – artysta nawet stworzył własny aparat cyfrowy, aby lepiej rejestrować interesujące go zjawiska. To znak czasu, być może że Gever ze swoimi pracami równie często gości w galeriach sztuki, jak i na najważniejszych na świecie konferencjach dotyczących innowacji w technologii. Rzeźba śmiechu Gevera przeszła już do historii pozaziemskiej podobnie jak słynne Płytki Pioneera [w ramach misji Pioneer 10 i Pioneer 11 – 1972–1973] – złote tabliczki z wygrawerowanymi informacjami dla „obcych” na temat naszej cywilizacji, włącznie z rysunkami Leonarda da Vinci. Dzięki Geverowi ludzki śmiech jest już w kosmosie. Tylko z czego tak się wtedy śmialiśmy ? A może z kogo, jak zapytałby Gogol?