Śmierć
Cmentarz w słabym słońcu zmierzchu.
Na nowym nagrobku nazwiska bez dat,
więc te ciała ciągle żyją. On go mija,
a w wypolerowanej powierzchni odbija się
zarys sylwetki, najwyraźniej jak duch.
Śmierć prześwieca. Przegląda się w żywych,
przymierza imiona i nazwiska,
szuka wcielenia. Dwoje dzieci bawi się
w chowanego między mogiłami. Te
najstarsze, zniszczone kryją najlepiej.
Komentarz autora:
Wiersz pochodzi z całkiem świeżego tomu, który mówi (o ile może mówić) o przemijaniu i omijaniu, a począł się (oczywiście) na cmentarzu, czyli w miejscu omijanym przez nas bardzo chętnie, bo ze strachu przed przemijaniem. Chcielibyśmy je ominąć ostatecznie, ale (chyba) się nie da.
Wiersz pochodzi z tomu Nagle, zawsze nagle już tego nie mamy, wyd. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2024.