Akademicka etnologia i antropologia bardzo długo wzbraniały się przed próbą uczciwego rozpatrzenia zjawisk paranormalnych wśród ludów „pierwotnych”.
Wynikało to z racjonalistycznej przesłanki, będącej konsekwencją doniosłej dla historii nauki decyzji, by w imię obiektywności nauki oczyścić ją z wszelkich naleciałości magiczno-religijnych. Wszelką „paranormalność” należało więc odgórnie wykluczyć jako niemożliwą, nieistotną, nieprawdziwą itd. Niemniej, wraz z kumulacją wiedzy etnologicznej nie sposób było dłużej ignorować tego, o czym donosili badacze terenowi. Ernesto de Martino, wybitny włoski religioznawca, sformułował, jako jeden z pierwszych, śmiałą i fascynującą teorię tłumaczącą istnienie wspomnianych zjawisk, trafnie dodając, że obiektywna nauka nie może ograniczać swojego pola badawczego, musi być wolna od wszelkich uprzedzeń.
W swojej książce Świat magiczny, wydanej w 1948 r., de Martino skrupulatnie przeanalizował różne dokumenty, odwołując się tylko do tych pochodzących od najbardziej wiarygodnych autorów i badaczy. Przykładowo, analizował raporty dotyczące komunikacji na odległość i czytania w myślach wśród tunguskich szamanów, przepowiadania przyszłości we śnie wśród Pigmejów, spontaniczne rozumienie obcych języków również u Pigmejów, jasnowidzenie u Zulusów czy ceremonię chodzenia po rozżarzonych kamieniach na wyspach Fidżi.
De Martino wyznawał określoną filozofię dziejów, zgodnie z którą ludzkość przechodziła przez różne etapy ewolucji – na niektórych pewne zjawiska były autentyczne, w innych epokach zaś już nie. Ponadto twierdził, że to natura jest uwarunkowana przez kulturę, a nie na odwrót. Tyle że nie mówił tego w sensie banalnym, iż mianowicie ludzie opisują naturę, posługując się językiem i wyobrażeniami powstałymi w ich kulturze itp. Jego myśl miała charakter metafizyczny: natura w ramach tej teorii zdaje się plastyczna i zależna od danej kultury, podatna na każdą wynikającą z niej modyfikację, która dopuszcza możliwość choćby telepatii czy chodzenia po rozżarzonych kamieniach. Jeśli wśród społeczności archaicznych tego rodzaju praktyki są dopuszczane przez kulturę, to są możliwe i prawdziwe, a przy okazji autentyczne dla etapu, który osiągnęła ta kultura (w pewnym sensie jest to rozwinięcie myśli Claude’a Lévi-Straussa, że magia jest rzeczywista dla tych, którzy w nią wierzą). Dla porównania, według de Martino, zjawiska paranormalne we współczesnym świecie zachodnim są możliwe (pisał to, odwołując się głównie do spirytyzmu i fenomenu „mediów”), ale nie są już autentyczne: są raczej czymś w rodzaju echa, może regresem kulturowym, zjawiskiem już niepasującym do naszych czasów. W pewnym sensie z tej teorii wynikał obraz wielu możliwych światów równoległych, ludzie żyjący w tej samej przestrzeni (np. żyjący w jednej wsi Europejczycy i Pigmeje) mogli doświadczać różnych rzeczywistości, w których obowiązywały inne prawa.
Dodam jeszcze na koniec rzecz ciekawą, że sam de Martino był zadeklarowanym ateistą.