Doznania

szóste ubogosławieństwo: czystego serca

Szymon Żuchowski
Czyta się 2 minuty

nawet jeżeli zgrzeszysz potrzeba niewiele
wystarczy rzecz oprawić w odpowiedni kontekst
zamiast oko za oko słowo na niedzielę
a ząb za ząb wyleczysz w nadchodzący piątek

spowiedź na wieki wieków zaśniedziałe lustra
talon na przebaczenie cśś nikt się nie dowie
finał może tragiczny ale tylko w ustach
bo nie ważne jak zgrzeszysz ważne że się spowiesz

że znowu postanowisz solennie poprawę
i znów zaciągniesz kredyt wiecznie odnawialny
opatrzność to z łacińska provident (no prawie)
a credit znaczy wierzy znaczy wypłacalny

więc dusza i postawa twa wyprostowana
gdy bógchalter położy ci rękę na głowie
wtedy uszy po sobie nogi zgiąć w kolanach
i nieważne co robisz ważne że nie powiesz

Komentarz autora:

Bycie jednocześnie autorem i krytykiem tego samego rodzaju twórczości jest jak stanie w rozkroku, a w skrajnych przypadkach niczym trwanie w szpagacie poprzecznym. Ten ostatni może nieść wprawdzie z sobą szanse (eksponowana, frymuśna pozycja), ale i zagrożenia (narażenie partii wrażliwych i ogólnie wysoki poziom napięcia). Dlatego unikam komentowania swoich wierszy (i cudzych też). Robię to również z myślą o odbiorcach – nie chciałbym pozbawiać ich zabawy i przycinać różnorodnych poglądów i odczuć do jednego, „słusznego”. Szczególną zaletą wierszy jest mnogość interpretacji – dla mnie to ona odróżnia poezję od literatury faktu, publicystyki i dokumentów administracyjnych. Pewnie część poetów się nie zgodzi, bo zamiast wiersza-zagadki albo wiersza-debatki wolą wiersz-protokół, wiersz-nagłówek albo wiersz-dekret. Ale dobrze, że są i tacy, bo pozostawiają więcej miejsca dla tych, których zdaniem poezja wymaga czegoś nieco więcej i od siebie samej, i od czytelników. A w rezultacie może coś więcej daje. 

Czytaj również:

Urlopegazik Urlopegazik
i
ilustracja: Daniel Mróz; kolaż, archiwum „Przekroju” nr 483/1954
Rozmaitości

Urlopegazik

Marcin Orliński

Pegaz, gazu!

Lato w pełni! Większość z nas wyjeżdża nad morze, w góry, idzie na pobliską łąkę lub po prostu siada na balkonie. Przyjrzyjmy się nazwom popularnych polskich miejscowości wypoczynkowych i zadajmy pytanie tak poważne, jak ceny frytek i gofrów w polskich kurortach: co tak naprawdę się w tych nazwach kryje? Jeśli chodzi o zasady rządzące nowym gatunkiem, proponuję cztery wersy, na zmianę rym żeński i męski (lub odwrotnie) oraz układ rymów haha (czyli abab, jeśli ktoś jest tradycjonalistą i woli terror alfabetu).

Czytaj dalej