Wśród niektórych historyków panuje przekonanie, iż wojna mogła narodzić się dopiero po rewolucji neolitycznej, wraz z przejściem na rolnictwo i osiadły tryb życia, co miało związek z zaostrzeniem się konfliktów terytorialnych. Temu założeniu przeczą jednak odkrycia archeologiczne.
Nomadyczne plemiona myśliwych walczyły ze sobą równie zaciekle, jak w czasach późniejszych. Poszukując początków wojen, amerykańska eseistka Barbara Ehrenreich wskazała już na okres mezolitu.
Mylny jest pogląd, że wojny wynikały jedynie z potrzeb materialnych, z chęci grabieży surowców czy konieczności zdobycia pożywienia. To kolejny stereotyp, niebiorący pod uwagę danych etnologicznych, które ukazują wiele innych możliwości – przykładowo, dla licznych plemion wojna czy udział w bitwie był skomplikowanym rytuałem inicjacyjnym bądź religijnym. Tego rodzaju wojenny rytualizm był też jedną z przyczyn spektakularnej klęski armii imperiów Ameryki Łacińskiej w walce z konkwistadorami, mimo że imperia te miały miażdżącą przewagę liczebną. Aztekowie i Inkowie, przystrojeni w pióra kwezala, tańczyli i śpiewali, gdy Hiszpanie po prostu strzelali.
Jeszcze innym przykładem na to, że wojna nie musi wynikać z prymitywnego materializmu, są odkrywane przez archeologów kolekcje czaszek. Przywołują one skojarzenie z praktykami znanymi z późniejszych, lepiej opisanych czasów (praktykami występującymi zresztą na wielu kontynentach): łowcy głów z Borneo czy starożytni Celtowie ucinali i zbierali głowy swoich przeciwników, aby zwiększać swój wojowniczy prestiż, a także by absorbować magiczną moc wroga. Zabijano nie w samoobronie czy w celu rabunkowym, lecz po prostu dla kolejnych czaszek.
Powszechność wojny i przemocy nasunęła niektórym teoretykom myśl o znaczeniu, jakie odgrywały one w procesie ewolucji. Plemiona, które wygrywały bitwę, zyskiwały dostęp do większej liczby kobiet, a tym samym skutecznie przekazywały swoje geny. Ta reguła miała zastosowanie również w przypadku agresywnej jednostki funkcjonującej w obrębie danej grupy. Łowca głów dzięki przemocy uzyskiwał wyższy status społeczny, który zaś ułatwiał mu dostęp do partnerek seksualnych, a w rezultacie umożliwiał posiadanie większej liczby potomstwa. Czyż rycerz z europejskich baśni, który zabijał wrogów, nie zasługiwał na rękę księżniczki?
W książce Niedostosowani. Dlaczego ewolucja nie nadąża brytyjski badacz i popularyzator nauki Adam Hart zauważył jednak, że przemoc, choć w przeszłości miała ewolucyjne znaczenie, do dzisiejszego świata już nie pasuje. Jest ona kolejnym przykładem „niedopasowania” narzędzi, w które wyposażyła nas ewolucja. Talent w zabijaniu innych nie umożliwia już przekazania genów: jednostka, która zabija, ma mniejsze szanse na prokreację. Współczesne społeczeństwo zasadniczo potępia wszelką zbrodnię; agresywna jednostka jest izolowana, raczej traci niż zwiększa szanse na potomstwo. W świetle optymistycznej teorii Harta przemoc jawi się jako jeszcze jeden przykład rozmijania się kultury i ludzkiej natury, uformowanej w czasach i światach, które już przeminęły.