
„Kiedy już kobieta w Japonii stwierdzi: »nikt mnie nie obraża, nie obłapia w pracy, zarabiam w miarę sensownie, jestem niezależna, nie muszę opiekować się moim teściami i tak dalej«, to dopiero na końcu może mieć na tyle przestrzeni umysłowej i wolności, żeby móc zadać sobie pytanie, czy lubi siebie”. Z reportażystką i współtwórczynią wydawnictwa Tajfuny Karoliną Bednarz o jej książce Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiety rozmawia Grzegorz Przepiórka
Grzegorz Przepiórka: „Zabierał ją w różne miejsca wokół Tokio i pokazywał kwitnące wiśnie – a ona, choć zachwycona, chowała swoje dłonie w kieszeniach. Mimo że przez lata zobaczyła wiele pięknych kwiatów, żadne nie zachwyciły jej tak jak sakura na terenie sanatorium”.
Karolina Bednarz: Nic dziwnego, są naprawdę piękne! Japończycy potrafią przejechać cały kraj, by zobaczyć jakieś słynne kilkusetletnie kwitnące drzewo. To kwestia konkretnego gatunku i otoczenia, całej scenerii. Niektóre wiśnie sadzone są specjalnie nad rzeką, a wtedy unoszone przez wodę kwiaty tworzą symboliczny obraz ulotności i przemijania.
Tylko zobaczyć? Jak celebruje się kwitnienie wiśni, czyli hanami?
Zwyczajnie. Niektórzy po prostu kupują sushi i piwo w supermarkecie, a następnie siadają z rodziną czy znajomymi pod drzewami i cieszą się z obcowania z naturą. Hanami dosłownie oznacza oglądanie kwiatów.
Nie piszą wtedy, w przypływie natchnienia, wierszy?
Może są trzy takie osoby w kraju (śmiech). Japończycy, którzy komponują klasyczne wiersze waka, czytają haiku, kaligrafują, by potem zrobić ikebanę, albo mogą pozwolić sobie na kimono obszyte złotą nicią, to mocno orientalizująca fantazja. Atmosfera świętowania nie jest ani wysublimowana, ani pompatyczna, jak na przykład podczas świąt narodowych czy religijnych w Polsce.
Co jeszcze odróżnia hanami?
Nie jest organizowane odgórnie, na zasadzie, że rząd włącza o godzinie 7.00 rano kwitnące wiśnie i wyłącza o 17.00 (śmiech). Nigdy do końca nie wiadomo, kiedy wypadnie. To zależy od pogody i od regionu. Na Okinawie wiśnie zakwitną w lutym, na wyspie Kiusiu prawdopodobnie na początku marca, a w okolicach Tokio może to być pod koniec marca albo dopiero w połowie kwietnia. Każdego roku jest to wielka niewiadoma.
Dlaczego wiśnie?
Najpierw kwitną śliwy, potem wiśnie, początek pory deszczowej zwiastują hortensje itd. Każda pora ma swój kwiat, a florystyczna turystyka nie ogranicza się do sakury. Przede wszystkim – to jest właśnie turystyka. Nie wystarczy udać się do najbliższego parku. Wielu Japończyków jedzie choćby na drugi koniec miasta. Bywa, że wyruszają do miejsc, które są znane z konkretnych kwiatów. Na przykład wsiadają w pociąg i jadą do świątyni w Kamakurze, by popatrzeć na hortensje albo udają się do świątyni Tenjin, której patron lubił śliwy.
Może zatem Ja