Widzieć gołym okiem Widzieć gołym okiem
i
zdjęcie: dzięki uprzejmości autora
Opowieści

Widzieć gołym okiem

Wojtek Wieteska
Czyta się 12 minut

Interesuje go nie tyle przeszłość, ile to, jak przyszłość zmienia przeszłość. Z Ralphem Gibsonem, jednym z najbardziej uznanych amerykańskich artystów fotografików, rozmawia polski fotograf Wojtek Wieteska.

I’ll be your mirror
Reflect what you are,
in case you don’t know […]
I find it hard to believe you don’t know
The beauty you are
But if you don’t, let me be your eyes
A hand to your darkness, so you won’t be afraid
Lou Reed, I’ll Be Your Mirror

Wojtek Wieteska: W 1987 r. zobaczyłem w Nowym Jorku Twoje zdjęcia na żywo. To było zupełnie inne doświadczenie niż oglądanie ich w książkach. Odkryłem tekstury, tonację, jakość tych odbitek. Wszystkie subtelności, mistrzostwo tych fotografii. Od tego się wszystko zaczęło, moja historia z Tobą. Gdybym mógł zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną książkę, wziąłbym Twój album Deus Ex Machina. Wiem, że tego typu schlebianie ego artysty może być irytujące, ale takie są fakty.

Ralph Gibson: Sam miewałem nieraz podobnie. Teraz na przykład mam obsesję na punkcie Cy Twombly’ego. Od ponad 50 lat mieszkam w Nowym Jorku, który stanowił kiedyś dla mnie epicentrum zachodniej kultury. Wielu błyskotliwych artystów rozpoczęło w nim swoje kariery. Gdy tu przyjechałem, pozostawałem pod wielkim wpływem biegu wydarzeń, ludzi i energii tego miasta – w latach 60. było takie ekscytujące. Przez trzy lata mieszkałem w słynnym hotelu Chelsea, który był wówczas sceną artystycznych działań. Dawniej mawiałem, że nie palę, nie piję, ale mieszkam w Nowym Jorku. Powtarzałem, że Nowy Jork to jedyny narkotyk, którego nie potrafię rzucić. Jednak dziś jestem już na innym etapie życia. Wydaje mi się, że dostałem od tego miejsca wszystko, co chciałem. Obecnie zamierzam posiedzieć trochę

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Promienie fotografii Promienie fotografii
i
zdjęcie: Ellen Qin/Unsplash
Przemyślenia

Promienie fotografii

Roland Barthes

Wybitny myśliciel XX stulecia w starych zdjęciach szukał prawdy o swojej zmarłej matce, Henriette Barthes. Opracowanie, które powstało przy okazji tych poszukiwań, do dziś pozostaje jednym z najważniejszych tekstów o kunszcie fotografowania.

Fotografia przekształcała podmiot w przedmiot, a nawet, można powiedzieć, w przedmiot muzealny: aby stworzyć pierwsze portrety (około 1840 roku), trzeba było poddać podmiot długiemu pozowaniu w przeszklonym atelier przy pełnym słońcu. Przekształcanie się w przedmiot wiązało się z cierpieniem, jak operacja chirurgiczna; wynaleziono więc aparat, rodzaj protezy, niewidocznej dla obiektywu, jako oparcie dla głowy. Podtrzymywało ono i utrzymywało ciało w długim znieruchomieniu. To oparcie głowy było cokołem posągu, którym miałem się stać, gorsetem mojej wyobrażonej istoty.

Czytaj dalej