
Kiedy w 2046 (2004) Wong Kar-Wai pokazał nam świat przyszłości, w którym wszyscy tęsknią za przeszłością, dopowiedział tylko coś, co już od dawna było obecne w jego filmografii. Dyskretny zwrot w stronę science fiction i futurystyczna scenografia tytułowego roku 2046 mogły wydawać się jakąś dramatyczną woltą w filmografii twórcy. W gruncie rzeczy były jednak do cna Wongowskie.
Hongkong z filmów Wonga robi przecież wrażenie zagubionego w teraźniejszości miasta z cyberpunkowego jutra. A raczej istnieje jakby poza czasem, zasłuchany w California Dreamin’ i zawieszony między Alphaville (1965) Jean-Luca Godarda a Blade Runnerem (1982) Ridleya Scotta. Oglądając Chungking Express (1994) i Upadłe anioły (1995) w latach 90., tęskniło się do miasta rodem z przyszłości, która jeszcze nie nadeszła. Dziś widać tam raczej miasto rodem z przyszłości, która już nie nadejdzie.
Taśmy nostalgii
Jest takie opowiadanie science fiction Williama Gibsona, Kawałki holograficznej róży. Jego bohaterem jest porzucony kochanek, który odnajduje ukojenie w opresyjnej futurystycznej metropolii, słuchając taśm przypominających mu o utraconej miłości. Niezbyt daleko stąd do Chungking Express: do policjant