6 rzeczy, które wreszcie możesz zrobić bez poczucia winy 6 rzeczy, które wreszcie możesz zrobić bez poczucia winy
i
ilustracja: Shua Babe, United Nations COVID-19 Response / Unsplash
Pogoda ducha

6 rzeczy, które wreszcie możesz zrobić bez poczucia winy

Jan Pelczar
Czyta się 4 minuty

Wszyscy jesteśmy na tym froncie, żyjemy tu i teraz, pielęgnujemy więzi społeczne. Nawet w izolacji, w kwarantannie i samotnie – łączymy się z innymi, rozmawiamy, przeżywamy wspólnie. Tymczasem wartościowe może być skorzystanie z pozytywnego wpływu rozmaitych aspołecznych zachowań, którym możemy – nareszcie – bezkarnie folgować.

Zamiast więc narzekać, że teatr online to proteza, cieszmy się, że nikt nie kaszle przed koncertem.

1. Żyj bez planu

Ile razy już to słyszeliśmy od początku pandemii? Najlepiej mają ci, którzy się przygotowali, przewidzieli. Preppersi, uważni czytelnicy raportów wywiadu i futurolodzy, którzy po premierze każdego dzieła typu Contagion – Epidemia strachu odsiewali ziarno od plew i wprowadzali w swoje życie drobne zmiany, by nie dać się zaskoczyć. Szkoda, że wszyscy do kupy są jak yeti z dowcipów – nikt ich nie widział. Podobno jedynym miastem na Ziemi, które widziało już wszystko, z mieszkańcami wygrywającymi co roku mistrzostwa świata w zblazowaniu, takimi, co to absolutnie nic ich nie zaskoczy i nie zdziwi, jest Nowy Jork. A jednak.

Dajmy zatem spokój, weźmy jedynie kilka zaplanowanych głębszych oddechów. Pogódźmy się z tym, że jednak istnieje nieprzewidywalne i wcale nie chodzi w masce Jarosława Gowina.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jasne, kiedyś wrócimy do wakacji zaplanowanych w Excelu, z czasem wolnym na kupowanie pamiątek i proporcjonalnie ułożonymi atrakcjami dla mamusi i tatusia, ale to jeszcze nie jest ten moment.

Bo przygody życia nie da się zaprojektować. A jeśli się da, to powinna nazywać się projektem życia, szczególnie jeśli uwzględnia na drodze realizacji zdobycie zimą szczytu w Himalajach, spontaniczny performance z udziałem dziesiątek ludzi lub samotną wyprawę z punktu A do punktu B, przy znacznym ich od siebie oddaleniu.

W kwarantannie wreszcie oszczędzamy czas i pieniądze bez poczucia, że nie żyjemy pełnią możliwości. Zamiast rujnować budżet na wyjazd do Azji, zrywamy czosnek niedźwiedzi w lesie pod miastem. W dobrym towarzystwie może to wzbudzić większą ekscytację niż przeganianie pająka wielkości batata z tarasu wynajętej w dżungli chatki. Wiosna kojarzy się już nie ze spadającą w sieciówkach ceną szparagów, a z posadzonymi w doniczkach warzywami.

2. Mniej ludzi > więcej ludzi

Pomidory posadzone? Chleb upieczony? To jeszcze fotka do sieci i można iść umyć ręce. Dobrze się udostępnia w ogromnym towarzystwie. Ale po co właściwie przenosić znajomych z Facebooka do spotkań towarzyskich? Nawet na imprezy z paczką przyjaciół i nocne zwierzenia z bliskimi spotykasz się na Zoomie. Po co więcej kwadracików? Kiedyś do skrzynki wpadało zaproszenie na „kameralne wesele na 100 osób”. Teraz, na memy od wujka, który stracił szansę na opowiadanie żartów do rosołu, nie trzeba odpowiadać.

3. Przeżywaj na głos

Zwróciłem kiedyś w kinie uwagę jednej pani, że za głośno rozmawia w trakcie seansu.

– Ale o co panu chodzi, przecież ma pan napisy.

Wówczas nie mogłem tej odpowiedzi zarzucić braków logicznych. Najwyraźniej po co innego przyszliśmy do kina. Tak często bywa z sąsiadami, którzy chrupią, mlaskają, podjadają z torby, rechoczą te dwa tony za głośno, wszystko muszą skomentować, wyjaśniają sobie, dlaczego żart był śmieszny albo, w którą stronę za chwilę skręci kryminalna intryga. To wszystko drażni, jeśli tylko nie robimy tego sami.

Triumfy święci w czasach zarazy ta grupa widzów, która dla swobody oglądania najchętniej projekcje organizuje w domu. By seans stał się przeżyciem zbiorowym, by do ekranu można było mówić nie tylko na projekcjach filmów kultowych, w 25. rocznicę premiery.

4. Do teatru idź jak do kina

W teatrze zawsze było o ton ciszej. Nawet kiedy ludzie przestali się stroić jak do opery, zaakceptowali sweter i dżinsy jako atrybuty swobody widza, to nadal częściej niż uciszanie szeleszczących cukierkami, zdarzało mi się słyszeć pretensje w drugą stronę: DYKCJA! TYLNE RZĘDY NIC NIE SŁYSZĄ!

Teatromani tym się zasadniczo różnią od kinomanów, że chcą mieć głośniej. Chyba że ktoś naprawdę wrzaśnie. TO MA BYĆ SZTUKA? SAME KRZYKI.

Pandemia jest, dla onieśmielonych teatralnymi zwyczajami, momentem idealnym. Wiadomo – rejestracja to nie to samo, co przepływ energii między sceną a widownią, ale wreszcie możemy w trakcie spektaklu podjadać, pić, rozmawiać, nawet przewinąć możemy, jeśli ktoś darł się niezrozumiale lub szepnął nieprofesjonalną dykcją . A może to był tylko środek wyrazu? Że końcówka połknięta?

5. Wychodź, wyłączaj, przerywaj

Nie każde dzieło jest tak nośne i wielowymiarowe w swej skromności realizacyjnej jak Ewelina płacze, by chciało się je oglądać po wielokroć i debatować o nim godzinami.

Kiedy się końcówki nie mogłem doczekać. Kiedy spektakl zdecydowanie nie na moje poczucie stylu, wyrafinowania, czy humoru został obliczony. Gdy wykład mistrzowski w serię nieciekawych anegdot się zmienił. Gdy autor jednak nie miał nic ciekawego do powiedzenia. A prowadzący spotkanie z twórcą zadawał wszystkie najmniej interesujące pytania świata.

Wtedy zawsze okazywało się, że siedzę pośrodku rzędu. Trzeba było wstawać, przeciskać się, czerwienić, przepraszać. Zostać zauważonym.

Teraz wystarczy kliknięcie. Pstryk, połączenie zgasło.

6. Nie daj się zanudzić

Dopiero teraz przyjeżdżanie gdzieś na ostatnią chwilę i wychodzenie w pierwszym możliwym momencie przestało być lekceważące, a stało się społecznie odpowiedzialne.

Podobnie jest z podzielnością uwagi. Na zebraniu w pracy nie będzie już świadectwem braku zainteresowania. Jak dobrze ustawisz kamerkę, nikt się nie zorientuje, że jednocześnie scrollujesz Facebooka, przerzucasz Tindera, obczajasz Instagrama, rozwiązujesz starszemu dziecku zadania z matematyki, młodszemu zapinasz buty na rzepy, a w międzyczasie masz jeszcze kilka chwil, by w oddzielnej grupie na messengerze obgadać kadrę zarządzającą, zamiast tracić przerwę kawową.

Na koniec dnia świadectwem dobrego samopoczucia nie będzie liczba wykonanych zadań, prędzej dobre wspomnienia z czasu picia owej kawy.

Zatrudnieni w hospicjach powtarzają od lat, że wśród ich podopiecznych nikt nie narzeka, że za mało w życiu pracował. Pandemia może zmienić różne statystyki, ale ta nie drgnie.

 

Czytaj również:

Pięć sposobów na kwarantannę Pięć sposobów na kwarantannę
i
grafika: visuals/Unsplash
Promienne zdrowie

Pięć sposobów na kwarantannę

Robert Rient

Kwarantannę można przejść w niezdrowym trybie przetrwania. Polecam państwu inną perspektywę, a nawet pięć. Poniższe sposoby zostały przetestowane na ludziach, w tym bliskich autora. Skutek był zdumiewająco pozytywny, zazwyczaj.

1) Odwiedzaj naturę

Czytaj dalej