Rzucić hyćką
„Jeśli namoczy się kwiaty czarnego bzu, to pyłek opadnie na dno. My ciskaliśmy kwiaty o ścianę, a pyłek opadał na gazety. Stamtąd go zbieraliśmy i wykorzystywaliśmy” – opowiadał mi Adrian Klonowski, który był szefem kuchni m.in. w restauracji Metamorfoza w Gdańsku i Pädaste Manor na wyspie Muhu w Estonii.
Czarny bez kwitnie wiosną w całej Polsce: we wsiach, w miastach, przy drogach, wzdłuż lasów, w zaroślach. Na moim podwórku na Mokotowie. Zapach kwiatów świeżego czarnego bzu (Sambucus nigra) jest intensywny i duszący. Zbiory zwykle rozpoczyna się około 20 maja i kończy 24 czerwca, na św. Jana, w równonoc. Kulinarnie doceniane są głównie kwiaty o specyficznym, niepowtarzalnym zapachu – białe, drobne, zebrane w spłaszczone baldachy na szczytach pędów. Ścina się je w początkowej fazie kwitnienia, część musi być nierozwinięta. Suszy się rozłożone cienką warstwą lub rozwieszone w przewiewnym miejscu. Po wysuszeniu strząsa się same kwiaty, a szypułki wyrzuca (można je wrzucić do ognia przeznaczonego do wędzenia, dają owocowy posmak wędzonym produktom).
Kwiaty bzu wykorzystywane są na nalewki i syropy. Z suszonych powstaje perfumowany napar