
Kto je – jest zdrów, kto je dobrze – jest zdrowszy. A zdrowie to dar boży. Renesans ogłosił, że jedzenie jest dobre. Humaniści nie mogli jednak odrzucać mądrości Antyku. A tam – po staremu: krew, flegma, żółć i melancholia. Wynalazek druku tylko upowszechnił obowiązującą w średniowieczu dietetykę opartą na czterech humorach.
Paweł II miał serdecznie dosyć. Nowinka Gutenberga sprawiła, że w Italii nagle wszyscy zaczęli wydawać książki, które się do tego nie nadawały. Papież mógł naprawdę czuć się zaniepokojony. W roku 1463 Marsilio Ficino z założonej rok wcześniej Akademii Florenckiej przetłumaczył (i wydał) zbiór pism ezoterycznych znanych pod tytułem Corpus Hermeticum. Akademie – nowa moda quattrocenta – powstawały nawet w Rzymie, pod papieskim nosem. W dodatku ich członkowie byli przemądrzali, pyszni i wyjątkowo nieuprzejmi.
Paweł II, na którego pontyfikat przypadły te wszystkie nowości, nie bardzo wiedział, co zrobić. Zrobił więc, co umiał: w roku 1467 oskarżył członków Akademii Rzymskiej o przeróżne przestępstwa – m.in. o herezję, rzekomy spisek na życie papieża oraz nieobyczajność – i pozamykał. Wśród poszukiwanych znajdował się literat Filippo Buonaccorsi, zwany Kallimachem (akademicka zabawa w historyczne przydomki), który czym prędzej uciekł, by ostatecznie zostać w Krakowie preceptorem synów Kazimierza Jagiellończyka. Jego bliski przyjaciel, Bartolomeo Sacchi, zwany Platiną, miał mniej szczęścia – przesiedział się w Zamku Świętego Anioła (który zresztą miał okazję poznać już wcześniej), gdzie również nieco go potarmoszono w areszcie wydobywczym. W tych pełnych entuzjazmu, ale też martyrologii czasach Platina napisze książkę,