Droga, która syci Droga, która syci
i
Śpiewające trio mnichów tybetańskich, Lhasa, 1993 r. zdjęcie: John Hill/ Wikimedia Commons (CC BY-SA 3.0 DEED)
Pogoda ducha

Droga, która syci

Rozmowa z Hanką Grupińską o buddyzmie i Tybetańczykach w Indiach
Sylwia Niemczyk
Czyta się 15 minut

Uchodźcy z okupowanego Tybetu już od ponad pół wieku znajdują schronienie w Indiach. O tym, jak wygląda ich życie, opowiada Hanka Grupińska, pisarka, autorka książki „Dalekowysoko”.

W 1959 r. kontrolę w Tybecie przejęły chińskie władze. Rozpoczął się okres prześladowań Tybetańczyków, rugowanie ich kultury. Od ponad pół wieku buddyjscy uchodźcy szukają schronienia poza granicami Tybetu – głównie w Indiach, gdzie współcześnie w pobliżu miasta Dharamsala znajduje się centrum tybetańskiej diaspory i miejsce pobytu XIV Dalajlamy. O tym, jak wygląda ich rzeczywistość, można przeczytać w książce polskiej autorki, Hanki Grupińskiej, która do Dharamsali jeździ już od ponad dekady. Pobyty w tamtejszych buddyjskich klasztorach nie tylko umożliwiły jej zbliżenie się do tybetańskiej kultury, ale też pozwoliły wyraźniej zobaczyć różnicę między buddyjskim Wschodem i judeochrześcijańskim Zachodem.

Sylwia Niemczyk: W swojej książce Dalekowysoko napisałaś, że wcześniej chińska strategia niszczenia tybetańskiego świata była bardziej widoczna, toporna, dziś jest subtelniejsza.

Hanka Grupińska: Zmieniły się metody, ale nie zmieniła się istota działań: Chińczycy cały czas niszczą tybetańskość. Dzisiaj może już klasztory nie są rozjeżdżane buldożerami, ale za to władze każą mnichom w tych klasztorach, które jeszcze pozostały otwarte, wieszać thangki, czyli malowidła na tkaninie, na których zamiast bóstw tybetańskich maluje się portrety przywódców chińskich.

W filmie dokumentalnym Las szkarłatnych szat jest scena, kiedy mniszki dowiadują się, że muszą opuścić swój klasztor. I trochę byłam zła na reżysera, że nie powiedział wprost, dlaczego te mniszki wracają do swoich wiosek. A dzieje się tak, ponieważ ten ogromny klasztor, Yarchen Gar, w którym jeszcze kilka lat temu mieszkało 10 tys. kobiet, przestał istnieć. Był demontowany od 2001 do 2019 roku. Dziś pozostało tam tylko miejsce, do którego niektórym mniszkom wolno wracać raz w roku na trzy miesiące odosobnienia.

Chińczycy nie pozwalają Tybetańczykom na praktyki religijne, na używanie języka tybetańskiego. Za posiadanie zdjęcia Dalajlamy skazują na więzienie. Nigdy nie byłam w Tybecie, moja wiedza jest zapośredniczona, wysłuchałam natomiast wiele opowieści tybetańskich uchodźców.

Jeździłaś przez lata do Indii, by rozmawia

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Żywioły dla duszy Żywioły dla duszy
i
zdjęcie: Nomad Bikers/Unsplash
Żywioły

Żywioły dla duszy

Dominika Bok

Ziemia, woda, ogień, powietrze i przestrzeń. Tych pięć żywiołów natury jest według tybetańskiej kultury istotą wszystkiego. Procesy, które między nimi zachodzą, tworzą wszechświat – i nasze życie.

Żeby zrozumieć tybetańską medycynę, astrologię albo po prostu tamtejsze tradycje duchowe, musimy zacząć od zrozumienia natury żywiołów. We wschodniej kulturze należą one nie tylko do świata przyrody, ale także są metaforą służącą do opisywania nawet najdrobniejszych zjawisk, również tych, które zachodzą w nas samych. Łączą więc makro- i mikrokosmos, duchowość i cielesność. Tybetańczycy wierzą też, że żywioły natury są ucieleśnieniem niezliczonych bóstw i odwołują się do nich podczas swoich szamanistycznych praktyk.

Czytaj dalej