Entuzjazm niejedno ma imię Entuzjazm niejedno ma imię
i
ilustracja: Igor Kubik
Promienne zdrowie

Entuzjazm niejedno ma imię

Andrzej Kula
Czyta się 7 minut

Wiadomo, skąd czerpią go sportowcy walczący o zwycięstwa, medale i rekordy. Ale co z całą resztą, która nie ma na nie szans?

Nazwali go „żółwiem”, ale bardziej przypominał wprawiony w ruch bankomat z doczepionymi kółkami. Już na starcie wyglądał inaczej niż pozostali. Wniósł na bieżnię 133 kg, jego rywale – o połowę mniej. Jego brzuch owalny, ich – płaskie i wyrzeźbione. Kiedy zaczęli bieg, on ledwie poderwał się z bloków. Szybko wypadł z kadru, nie mogło być inaczej, bo biegać nie umiał. To znaczy umiał, ale tak jak inni przeciętni mieszkańcy planety Ziemia: po prostu szybko przebierał nogami. Z profesjonalnym sprintem miało to jednak tyle wspólnego, ile walenie w klawisze pianina stojącego na lotnisku Chopina z Konkursem Chopinowskim.

Trevora Misipeki w ogóle nie powinno tam być. Kiedy wsiadał do samolotu w Samoa Amerykańskim, kraiku rozłożonym na kilku wysepkach Oceanu Spokojnego, myślał, że na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Edmonton wystartuje w pchnięciu kulą. W Kanadzie okazało się jednak, że do tej konkurencji

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Znaleźć ciszę w zgiełku Znaleźć ciszę w zgiełku
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 926r./1963 r.
Złap oddech

Znaleźć ciszę w zgiełku

Piotr Żelazny

Niektórzy sportowcy nigdy tego stanu nie osiągną, ale wszyscy próbują. Bo zwycięzcę od pokonanego często odróżnia wyłącznie stopień koncentracji.

"W czasie treningu bramka jest ogromna, a bramkarz niewielki. Kiedy wykonujesz rzut karny na mundialu, bramka się zmniejsza, a bramkarz rośnie" – mawiał były włoski piłkarz i trener Fabio Capello. Umiejętności wcale nie są najważniejsze, nawet safanduła może kopnąć piłkę z 11 m tak, by najlepszy bramkarz świata nie miał szans. I nawet wirtuoz może koszmarnie przestrzelić, mając przed sobą przeciętnego golkipera. Sztuka polega bowiem na tym, by odciąć się od otoczenia. Od trenera, który przed chwilą wyznaczył cię do strzelania. Od życzących powodzenia kilka sekund wcześniej kolegów. Od ryczących trybun, setek błyskających aparatów i wycelowanych w ciebie kamer. Jesteście ty, piłka, bramkarz i bramka.

Czytaj dalej