Zaraz o nim zapomnimy. Robi się cieplej, przestajemy grzać, niektórzy wsiadają na rowery. Wiosna. Ale temat wróci, możemy być pewni. Kupiłem oczyszczacz powietrza. Wystarczyło kilka razy wpisać odpowiednie hasła w wyszukiwarkę i już internetowe algorytmy zaczęły mi wciskać kolejne antysmogowe rozwiązania. Najbardziej surrealistyczna była reklama maseczek. Do wyboru kilkadziesiąt atrakcyjnych wzorów i kolorów. Na zdjęciach młodzi, modnie ubrani ludzie. Gdyby nie maski, wyglądałoby to jak reklama nowych butów albo dżinsów. Jednak chodzi o to, że powietrze, którym oddychamy, jest trujące. Okazuje się, że wszystko może być lifestyle’em, nawet skrajna desperacja.
Oczyszczacz dotarł po tygodniu. Rozpakowałem go i postanowiłem wynieść karton na śmietnik. Po drodze zaczepiły mnie kolejno trzy osoby – a jaki to model, a gdzie kupiłem, a przepraszają najmocniej za śmiałość, ale za ile. I na jaką powierzchnię lokalu. Mieszkam na osiedlu, na którym ludzie niechętnie odpowiadają sobie nawet „dzień dobry”, a tu masz – kilkadziesiąt metrów spaceru i tyle interakcji. Taki społeczny wymiar smogu.