W ferworze porządków nie zawsze zastanawiamy się nad tym, jakich środków czystości używamy, a niesłusznie. Wszystko, co stosujemy, ma wpływ na powietrze, którym oddychamy, przenika do wody, którą pijemy, i do gleby, w której rośnie żywność. Nie zostawiajmy więc tego przypadkowi. Sięgajmy po środki przyjazne środowisku. Przestawienie się na tryb ekologiczny jest i łatwiejsze, i tańsze, niż można byłoby się spodziewać.
Śnieżne wybielenie
Pierwszym składnikiem domowej chemii jest soda oczyszczona, czyli wodorowęglan sodu. Występuje w złożach mineralnych, wodach słodkich i gruntowych. Na przemysłową skalę pozyskuje się ją z sody śnieżnej, głęboko położonego minerału kopalnianego, który zostaje poddany dalszej obróbce mechanicznej i chemicznej.
Soda jest dostępna w sklepach spożywczych. W domu możemy ją wykorzystać na wiele sposobów: przyśpieszy gotowanie, spulchni ciasto przy pieczeniu i zmiękczy cieciorkę, jeśli chcemy uzyskać idealnie jedwabistą strukturę humusu. Ale dodatkowo wyczyścimy nią np. przypalony piekarnik. Jeśli wymieszamy sodowy proszek, powstanie pasta do czyszczenia, można też dodać niewielką ilość płynu do zmywania, żeby wzmocnić jej działanie. A jeżeli uzyskany efekt nadal będzie za słaby, następnym razem zróbmy sobie mocniejszą w działaniu sodę. Wystarczy do tego piekarnik nastawiony na 200°C i mniej więcej godzina. Z ogólnodostępnej sody oczyszczonej wypiekamy na blasze mniej znaną sodę kalcynowaną, czyli węglan sodu (możemy ją też zwyczajnie kupić, np. w sklepach internetowych).
Ten biały proszek, doskonale rozpuszczający się w wodzie i bardzo lekki, ma chyba jeszcze więcej zastosowań niż zwykła soda. Bywa regulatorem kwasowości w produktach spożywczych (na etykietach oznaczony jako E500), stosuje się go w środkach piorących, jest skutecznym domowym wybielaczem i odplamiaczem. Możemy używać go samego lub z dodatkiem soku z cytryny. Do usuwania uporczywych plam z ubrań dobrze działa w połączeniu z wodą utlenioną. Dolewając do sody kalcynowanej trochę wody, przygotujemy pastę do mycia łazienki, po rozpuszczeniu w większej ilości wody otrzymamy roztwór do podłogi, a po dorzuceniu startego mydła – proszek do prania jasnych tkanin. To bazowe przepisy, można dodać do nich np. ulubione olejki. W czystej postaci używa się tego rodzaju sody jako proszku do zmywarki; jeśli jesteśmy przywiązani do tabletek, uformujmy je sobie z masy sodowo-wodnej i wysuszmy.
Wszystkie te sposoby są proste, skuteczne i bezpieczne, trzeba jedynie uważać, by nie zaprószyć sobie sodą oczu; warto też do szorowania powierzchni łazienkowych włożyć rękawiczki.
Do zadań specjalnych
To nie koniec sodowych cudów. Kolejnym jest (także dostępny w Internecie) nadwęglan sodu, który zdecydowanie góruje nad poprzednikami. Może być proszkiem do prania, wybielania, zmywania; czyści, dezynfekuje – i rozkłada się całkowicie w środowisku na tlen i wodę. Pamiętajmy, by używać go jednak ostrożnie, bo jest łatwopalny, a gdy już się zapali, trudno go ugasić.
Jak dozować nadwęglan sodu? Do zmywarki dajemy trzy łyżki; do toalety – dwa lub trzy razy tyle. Do czyszczenia powierzchni łazienkowych lub kuchennych rozpuszczamy w litrze wody trzy, cztery łyżki proszku. By usunąć pleśń ze ścian lub fug między kafelkami, zwiększamy dawkę do trzech łyżek na szklankę wody. Domowym proszkiem do prania będzie nadwęglan zmieszany z sodą kalcynowaną i boraksem, czyli tetraboranem sodu (w równych proporcjach). Do prania wsypujemy około dwóch łyżek tej mieszanki i pierzemy w temperaturze minimum 40°C.
W domu i w ogrodzie
Wspomniany boraks, czyli nieorganiczny związek chemiczny dostępny w formie bezbarwnych kryształków rozpuszczalnych w wodzie, też można dostać w sklepach internetowych. Nadaje się szczególnie do prania tkanin kolorowych, ale podobnie jak zwykła soda ma także mnóstwo innych zastosowań. Kiedy zrobimy z niego pastę albo roztwór wodny, wyczyścimy nim tapicerkę i dywany (dzięki jego zastosowaniu pozbędziemy się nieprzyjemnego zapachu zwierzęcego moczu czy rozlanego mleka). Dobrze sprawdzi się również w myciu lodówki (pół łyżki boraksu na szklankę wody). Do okien, luster i powierzchni chromowanych przygotujmy mieszankę z octem: na litr wody dodajemy łyżkę boraksu i jedną trzecią szklanki octu, opcjonalnie nutę zapachową w postaci kilku kropli olejku eterycznego.
Alergikom, małym dzieciom i osobom o wrażliwej skórze polecam mydło potasowe (jednym z jego składników jest chlorek sodu), znane szerzej jako szare mydło, oraz jego pochodne. Można nim myć zarówno ciało, jak i włosy. Sprawdza się też jako detergent; starte służy za proszek piorący, a po rozpuszczeniu w wodzie czyści niemal wszystko. Jeśli zechcemy takim roztworem myć szyby, dodajmy alkohol lub ocet, by nie zostały smugi.
Dodatkową zaletą jest to, że pozostałą po porządkach wodą z mydłem potasowym można podlewać rośliny. Nie tylko im nie zaszkodzi, ale także posłuży jako naturalny środek przeciwko przędziorkom i mszycom.
Efekt musujący
Jestem minimalistką: wystarczą mi ocet i pasta z sody do czyszczenia wszystkiego, ale niektórzy od domowej chemii gospodarczej oczekują więcej. Dla tych, którzy lubią efekt musujący, niezbędny będzie kwasek cytrynowy (na etykietach przedstawiany jako E330). Jemy go w wielu produktach, pijemy w napojach, łykamy w tabletkach, wcieramy w kosmetykach.
Kwasek cytrynowy stanowi tylko 8% suchej masy cytryny, więc na skalę przemysłową nie pozyskuje się go z cytryn, tylko z fermentacji za pomocą grzybów pleśniowych Aspergillus niger. W domu usunie on kamień z czajnika (wystarczy zagotować w nim wodę z dodatkiem kwasku), a w formie pasty (kwasek i trochę octu) nada się do pucowania sztućców i armatury łazienkowej.
Jako składnik ekologicznej kostki do toalet razem z sodą będzie imponująco musował. Połączmy 100 g sody oczyszczonej z 25 g kwasku cytrynowego. Dodajmy do tego ulubiony olejek eteryczny (kilkanaście kropli) oraz łyżkę wody – nie wlewajmy jej, ale rozpylmy ją za pomocą atomizera, by nie utracić efektu musującego. Masę umieśćmy w silikonowej foremce, np. na lód, i chłodźmy przez 8 godzin.
Myślę, że przejście na środki prawdziwie ekologiczne i własnej produkcji wymaga pewnej zmiany podejścia. Rezultaty okażą się inne niż przy zwykłej chemii ze sklepu, jednak nie zakładajmy z góry, że gorsze. Może pranie nie zachwyci nas intensywnym zapachem, blaty nie będą aż tak błyszczeć, a po sprzątaniu przez jakiś czas będzie się unosić aromat octu, ale za to ulżymy planecie.