Kilka liczb dla zaspanych Kilka liczb dla zaspanych
i
zdjęcie: Cris Saurt/Unsplash
Promienne zdrowie

Kilka liczb dla zaspanych

Katarzyna Sroczyńska
Czyta się 1 minutę

„Większość z nas ewolucja zaprojektowała tak, byśmy spali nocą przez siedem, osiem godzin, a w środku dnia ucinali sobie krótką drzemkę” – pisze w książce Potęga KIEDY Michael Breus, psycholog kliniczny i chronobiolog.

Drzemkę jako sposób na zdrowe serce polecają lekarze. Badania dr. Dimitriosa Trichopulosa, związanego z Harvard University i Ateńską Szkołą Medyczną, wykazały, że krótka drzemka w południe znacznie zmniejsza ryzyko śmiertelnego ataku serca, zwłaszcza u mężczyzn. Uczestnikami badania były głównie osoby powyżej 50. roku życia. U tych, które ucinały sobie półgodzinne drzemki przynajmniej trzy razy w tygodniu, ryzyko zgonu z powodu zawału lub innych chorób serca było o 37% niższe niż w przypadku badanych niepozwalających sobie na drzemki.

Jak długo spać w ciągu dnia?

10–20 min – pobudza i dodaje energii (jeśli nie chcemy zasnąć mocniej i na dłużej, najlepiej drzemać w pozycji siedzącej);

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

30 min – zanim odczujemy błogosławione skutki półgodzinnej drzemki (w postaci odświeżenia i powrotu sił witalnych), możemy najpierw przez pół godziny czuć się trochę tak, jak mielibyśmy kaca;

60–90 min – tak długa drzemka poprawia zdolność zapamiętywania nowych informacji („To tak, jakby skrzynka odbiorcza w hipokampie była pełna. Dopóki nie prześpisz się i nie wyczyścisz jej w ten sposób z faktów, jak z e-maili, nie dostaniesz nowych wiadomości. Będą się odbijać, póki dzięki spaniu nie przesuniesz ich do innego folderu” – tłumaczy dr Matthew Walker z University of California w Berkeley), ale możemy się spodziewać jej przykrych konsekwencji w postaci ogólnego rozbicia.
 

Czytaj również:

Wiedza i niewiedza

Sen pod kontrolą

Aleksandra Przegalińska

Sen do niedawna traktowany był jako (być może ostatni) obszar wolny od kontroli. Podlegał jedynie reżimowi czasu, ale w jego trakcie mogły dziać się rzeczy dowolne, najdziksze, najdziwniejsze i najbardziej irracjonalne. W tym sensie był najbardziej wyjątkowym z obszarów czasu wolnego. Dzisiaj jednak – wraz z rozwojem neuronauki, metod zbierania danych o użytkownikach oraz konsumenckich technologii ubieralnych (wearable technologies) – również sen stał się dziedziną, którą możemy mierzyć, a także nią zarządzać.

Niewesoła to nowina dla tych, którzy walczą o życie analogowe w coraz bardziej cyfrowym świecie i o możliwość niezostawiania cyfrowych śladów. Wesoła natomiast dla wszystkich tych, którzy nie chcą, by jakakolwiek rzeczywistość (w tym oniryczna) była przed nimi zakryta. Wychodząc naprzeciw ich potrzebom i marzeniom, pilni technolodzy konstruują dające wgląd w sen narzędzia i aplikacje. Na przykład takie neurotrackery, którymi zajmuje się mój zespół badawczy. Zaliczyć do nich można opaski i maski do precyzyjnego pomiaru snu, a także urządzenia do mierzenia poziomu koncentracji. Niektóre wyglądają jak okulary do rozszerzonej rzeczywistości – przenoszą wyobraźnię użytkownika w świat technoutopii, w którym sen miesza się z grą wideo. Pierwsze zetknięcie z nimi powoduje najczęściej pytania o to, czy pozwalają projektować sny i na ile te sny mogą być realistyczne. Pewnie dlatego, kiedy tylko pojawiają się na rynku jako wczesne i niekoniecznie sprawnie jeszcze funkcjonujące prototypy, gromadzą tysiące dolarów na platformach crowd­fundingowych i w krótkim czasie zdobywają środki na rozpoczęcie produkcji na masową skalę.

Czytaj dalej