Krwawy księżyc Krwawy księżyc
Promienne zdrowie

Krwawy księżyc

Katarzyna Sroczyńska
Czyta się 3 minuty

Co miesiąc 4–5 dni, około 450 razy w życiu. W sumie prawie siedem lat. Czyli 2500 dni. Tyle trwa menstruacja u współczesnych kobiet. ­Za każdym razem tracą 50–150 ml­­ krwi. Dziesięć łyżek.

Menarche, czyli pierwsza miesiączka, pojawia się zazwyczaj w wieku 12–14 lat. Comiesięczne krwawienie budziło strach wielu dawnych społeczności, a krew menstrua­cyjną uważano – a bywa, że jest tak i dziś – za nieczystą. W Nepalu podtrzymywana jest tradycja chaupadi, zgodnie z którą miesiączkująca musi opuścić społeczność i przeczekać krwawienie poza wioską. W niektórych rejonach Afryki miesiączka jest jednym z najczęstszych powodów, dla których dziewczynki porzucają edukację. Religijne Żydówki pozostają nieczyste do trzeciego dnia po ustaniu krwawienia – wtedy powinny udać się do mykwy, łaźni rytualnej, by się oczyś­cić. Podczas okresu nie wolno im dotykać męża ani gotować. Z drugiej strony – jak pisze Anna Sobolewska w Mapach duchowych współczesności – na przełomie wieków XX I XXI „rozwinęła się ezoteryczna antropologia i historiozofia, której fundament tworzy dwudziestowieczna ideologia feministyczna, połączona z mitami Wielkiej Bogini, żeńskiej energii wszechświata i księżyca oraz kultem kobiecej fizjologii – zwłaszcza krwi menstruacyjnej”. Ma ona o wiele większą wartość symboliczną niż krew mężczyzn przelewana podczas wojen.

Na szczęście tradycyjne społeczności nie tylko tabuizowały menstruację, ale też uczyły praktycznych sposobów radzenia sobie z bólem i regulowania obfitości oraz regularności krwawienia. Niestety, w źródłach pisanych zachowały się raczej opinie Pliniusza Starszego, który w Historii naturalnej podawał, że zapach krwi menstruacyjnej odstrasza mrówki, a psy doprowadza do szaleństwa, niż jego matki, babki i ciotek, które zapewne miałyby do powiedzenia coś sensowniejszego.

– Menstruacja nie powinna być bardzo bolesna. Medycyna konwencjonalna, ajurweda i medycyna chińska zgadzają się, że winowajcą bywa stres. Kobiety żyjące w napięciu dwukrotnie częściej mają bolesne miesiączki. Na Wschodzie uważa się, że stres blokuje kanały energetyczne i zakłóca równowagę organizmu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– Żeby złagodzić ból skurczów, warto zadbać, by dieta była bogata w kwasy omega-3 i witaminę D­ (posłuży również tym, którzy dbają o serce, układ nerwowy i kostny, bo oba te składniki pojawiają się ostatnio w zaleceniach dietetycznych przy każdej niemal okazji).

– Przyda się też magnez, który nie tylko przyczynia się do tego, że lepiej radzimy sobie ze stresem, ale także sprawia, że organizm nie zatrzymuje niepotrzebnej wody. Poleca się banany, nasiona dyni i ciemnozielone warzywa (można je podać również mężczyznom, nie zaszkodzą).

– Tłuste jedzenie i słodycze podobno tylko pozornie wywołują poczucie komfortu. A na pewno nie na długo.

– Nie należy unikać aktywności fizycznej. Niezbyt intensywne ćwiczenia pomagają rozluźnić ciało.

– Trzeba zadbać, żeby było nam ciepło. Wtedy też łatwiej się rozluźnić.

– Babcie (gdyby tylko ktoś spisywał ich rady) radziłyby zaparzyć i pić rumianek (nawet trzy kubki dziennie) – nie tylko po to, żeby złagodzić ból, ale także by poradzić sobie ze zbyt skąpym krwawieniem. Podobnie działa ciepły napój ze świeżego imbiru. A do jedzenia warto dodać trochę natki i ziarna sezamowego, na deser zamiast lodów z popcornem – papaja.
 

Czytaj również:

Konopie – roślina zbyt użyteczna Konopie – roślina zbyt użyteczna
i
fot. Aleksander Borawski
Promienne zdrowie

Konopie – roślina zbyt użyteczna

Katarzyna Tyszkiewicz-Borawska

Usłyszeliśmy z przyjaciółmi, że konopie wracają na polskie ziemie i też zapragnęliśmy zostać hodowcami. Nie wiedzieliśmy, że przyniesie nam to moc utrapień – ale i dużo radości.

Spółkę założyliśmy we troje: ja, mój mąż Aleksander i nasz przyjaciel Przemek. Jak tercet przyjaciół z Ziemi obiecanej, tyle że nie fabrykę zakładaliśmy, ale uprawę konopi. Nasiona dostaliśmy w poznańskim Instytucie Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. Mieliśmy wyprodukować dla nich ziarno na rekultywację. Reszta plonu – kwiatostany i słoma – miała być do naszej dyspozycji i z góry postanowiliśmy przeznaczyć ją na olejek oraz beton konopny. Byliśmy pełni zapału i dobrych przeczuć.

Czytaj dalej