​​​​​​​Lato z cholerykiem
i
Ilustracja z książki „Quinta Essentia” przedstawiająca cztery typy osobowości, Leonard Thurneysser, 1574 r.; żródło: Wikimedia Commons (domena publiczna)
Złap oddech

​​​​​​​Lato z cholerykiem

Kamila Dzika-Jurek
Czyta się 5 minut

Są chudzi („susi”), ale ich ciało to rezerwuar ogromnej energii. Według dawnych traktatów medyczno-astrologicznych cholerycy to lato zamknięte w ciele człowieka.

Jedna z najświetniejszych scen w historii polskiego kina (i odsłon polskiego YouTube’a) ma miejsce właśnie w lecie. Kobiety w sukniach i ze słonecznymi parasolkami, mężczyźni w jasnych garniturach – wszyscy biegną gdzieś w stronę wody; biegną, a właściwie wydają się frunąć, bo dynamika tej sceny jest oszałamiająca – tempo ustawia słynny walc Waldemara Kazaneckiego. Kiedy docierają nad wspaniały staw pełen lilii wodnych, Barbara, główna bohaterka Nocy i dni o niezapomnianej twarzy Jadwigi Barańskiej powie do stojącego obok mężczyzny: „Patrz, jakie piękne nenufary!”. I wtedy Józef Toliboski bez wahania wejdzie do gęstej, ciemnej wody. „Wszedł, jak stał, w rzekę, pogrążył się w nią do ramion i wrócił z naręczem ciężkich,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wiosna, czyli historia sangwinika
i
ilustracja: Flickr (CC BY 4.0)
Przemyślenia

Wiosna, czyli historia sangwinika

Kamila Dzika-Jurek

Za czym naprawdę tęsknimy, kiedy co roku czekamy na wiosnę? Za zapachem i jasnością, jak w piosence Marka Grechuty, czy raczej za samą obietnicą życia, jaką wiosna nam składa? Dawniej wierzono, że w tej obietnicy jest krew i ciepła siła sangwinika – ludzkiego wcielenia wiosny i najbardziej docenianego przez wieki temperamentu.

Właściwie co roku jest tak samo. Kiedy po ciemnych, długich miesiącach zimowych nastaje ciepło, coś się gwałtownie zmienia w otoczeniu i w nas. Wiązka fotonów, które docierają rano do mojej drewnianej podłogi, ma inną barwę. W tej barwie jest zupełnie inna – niż zimowa – siła i jasność. Patrząc na nią, myślę o specyficznej aurze przemocy, z jaką wiosna co roku zjawia się w naszym mikrym, miejskim ogródku.  

Czytaj dalej