Kiedy podzieliliśmy dzień na pracę, zajęcia domowe i czas wolny (co zdarzyło się całkiem niedawno, zaledwie niespełna dwa wieki temu), wpadliśmy na pomysł, żeby ten wolny czas wypełnić kształcącymi rozrywkami.
„Przynosząca ogromne zyski branża rozrywkowa, do której należały cyrki, wykłady popularnonaukowe i wielkie widowiska teatralne, pośpieszyła, aby odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie na zabawę i edukację. Nowa branża turystyczna zajęła się dostarczaniem przyjemności towarzyszących konsumeryzmowi i odkrywaniu czegoś nowego. W tych warunkach nieumiejętność znalezienia sobie ciekawego zajęcia, przebywanie w nudnym towarzystwie, brak zainteresowań, niezdolność do skupienia na czymś uwagi albo poczucie, że jest się bezużytecznym, świadczyło o nieprzystosowaniu do świata. Lekarze dyskutowali o niekorzystnych dla zdrowia konsekwencjach nudy (alkoholizmie, onanizmie, senności). Politycy szkalowali ją jako chorobę społeczną” – pisze w Księdze ludzkich uczuć Tiffany Watt-Smith.
Z czasopism naukowych można się dowiedzieć, że o zdrowotnych konsekwencjach nudy lekarze dyskutują do dziś. Z nudy przeglądając Internet (niezdolni do skupienia na czymkolwiek uwagi), trafiamy na przykład na ustalenia kanadyjskich naukowców, którzy postanowili zbadać, dlaczego obgryzamy paznokcie (ciekawe zresztą, co ich zainspirowało do pracy). Dokładnie analizując zachowanie 48 osób, z których połowa wykazywała niezdrową skłonność do obgryzania paznokci, drapania się lub wyrywania sobie włosów, doszli do wniosku, że wbrew pozorom te zachowania nie mają wiele wspólnego z nerwowością. Wiązały się za to z ponadprzeciętnymi skłonnościami do perfekcjonizmu. I pojawiały się wtedy, kiedy trzeba było poradzić sobie ze stresem, frustracją albo nudą właśnie. Badacze uważają, że perfekcjoniście tak trudno znieść bezradność i bezczynność, że ucieka w jakiekolwiek działanie. Lepiej robić cokolwiek niż nic. Ot, kolejny skutek nudy, po alkoholizmie, onanizmie i senności.