Jak być obojętnym na to, co od nas nie zależy? Jak nie przejmować się tym, co poza naszą kontrolą? Jak nie martwić się tym, na co nie mamy wpływu? Z odpowiedzią spieszą stoicy i mówią, że… nie należy się starać nie przejmować.
To jest oczywiście zaskakująca myśl. Paradoks lub wręcz prowokacja. To właśnie nie kto inny jak stoicy z tego słyną, że każą zachować głęboką neutralność wobec wszystkiego, co nie jest w naszej mocy. Są przecież cały ten „stoicki spokój”, samoograniczenie i wszystkie inne stereotypy, które zapalają się nam w głowie, gdy ktoś rzuca hasło „stoik”. A więc, jak to tak?
Cały miąższ nauki stoików tkwi w tym, że tak jak, owszem, idealny stoik w idealnych warunkach jest idealnie obojętny na rzeczy wobec niego zewnętrzne, tak owa obojętność nie jest ani celem samym w sobie, ani żadnym pierwszoplanowym drogowskazem. Szlachetną obojętność zdobywamy nie wprost. Nie chodzi o to, żeby wytknąć sobie sztuczny cel w rodzaju „tym się nie przejmę, a na tamto zobojętnieję”. Nie chodzi o to, żeby się wiecznie przymuszać. Taka postawa jest bezsensowna i nieskuteczna, jest wieczną walką z samym sobą, a więc pod górkę. Taka walka może się udawać, ale tylko na krótką metę. Na dłuższą prowadzi natomiast do porażki, nerwicy i samozaprzeczenia. A więc ci wszyscy, którzy wołają „nie przejmuj się tym, to od ciebie nie zależy!”, nie są ani najlepszymi przyjaciółmi, ani nawet prawdziwymi stoikami.
Postawa prawdziwie stoicka nie polega bowiem na sztucznym wymuszaniu na sobie obojętności na rzeczy niezależne, ale na skupieniu się na tym, co od nas zależy. To niby jest druga strona tego samego, ale… właśnie nie jest. Rzeczy zależne i niezależne nie są porównywalne, nie są równoważne, nie są konkurencyjnymi podzbiorami świata. Stoicyzm nie polega na tym, żeby abstrakcyjnie dzielić sobie kosmos na rzeczy od nas zależne i niezależne. Chodzi o to, żeby w pełni i bezwyjątkowo skoncentrować się na tym, co od nas zależy… a wtedy – obiecują stoicy – rzeczy niezależne same z siebie znikną nam z horyzontu. A więc nie budowa muru i małostkowa walka o to, żeby rzeczy niezależnych nie wpuścić w bramy kryształowego pałacu duszy, ale raczej skupienie naszej uwagi, energii i wysiłku na tym, co od nas zależy. A wtedy cała reszta ucieknie z pola widzenia, wyparuje, przestanie dla nas istnieć.
Pozostaje kluczowe pytanie: co właściwie od nas zależy? Otóż bardzo niewiele rzeczy… co właśnie czyni stoicyzm tak prostym, a fascynującym. Zależy od nas wybór wizji świata i wartości, które wyznajemy, celów, jakie sobie stawiamy, a przede wszystkim – zależy od nas nasz charakter, czyli to, jakimi ludźmi staramy się być, w którym kierunku chcemy się rozwijać, jak chcemy rosnąć. Tylko tyle i aż tyle. Na tym powinniśmy się skupić, tym właśnie powinniśmy się zająć. Jeśli to zrobimy, solidna dawka zdrowej obojętności na całą resztę – przyjdzie sama. I na tym właśnie polega cały trik.