Obojętność i zaangażowanie Obojętność i zaangażowanie
i
fot. Marsel Minga/ Wikimedia Commons
Pogoda ducha

Obojętność i zaangażowanie

Piotr Stankiewicz
Czyta się 3 minuty

Jak być obojętnym na to, co od nas nie zależy? Jak nie przejmować się tym, co poza naszą kontrolą? Jak nie martwić się tym, na co nie mamy wpływu? Z odpowiedzią spieszą stoicy i mówią, że… nie należy się starać nie przejmować.

To jest oczywiście zaskakująca myśl. Paradoks lub wręcz prow

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

W jednej piaskownicy W jednej piaskownicy
i
rysunek: Joanna Grochocka
Pogoda ducha

W jednej piaskownicy

Piotr Stankiewicz

Ten tekst zacznie się w sposób osobisty, ale osobisty zupełnie nie jest. Mówię tutaj o sobie tylko o tyle, że czuję – wiem z rozmów z ludźmi! –  że niejeden i niejedna z Was się w poniższym odnajdzie.

Otóż przeszedłem w życiu ewolucję w rozumieniu tego, czym są różnice, napięcia i konfrontacje między ludźmi. Kiedy dziś myślę o sobie dwudziestoletnim, widzę chłopaka, który miał skłonność (jak to młody człowiek) do konfrontowania się mocno i zasadniczo. Kiedy ktoś mnie wkurzył, kiedy się z kimś starłem albo poróżniłem, miałem tendencję do wchodzenia w biegunową, całkowitą opozycję. Opozycję totalną, jak byśmy dzisiaj powiedzieli. Ktoś miał inne poglądy niż ja czy po prostu nadepnął mi na odcisk? Moją odpowiedzią była totalna dezaprobata, niechęć gruntowna, sięgająca do spodu. Jeden punkt zapalny negował całą przestrzeń wspólną; nie widziałem nie tylko możliwego kompromisu, ale nawet miejsca spotkania. Najchętniej zupełnie zerwałbym relację. Nie wyobrażałem sobie, jak moglibyśmy dalej żyć pod jednym niebem, skoro aż tak się różnimy.

Czytaj dalej