
Wchodzę do gabinetu i już wiem, co się wydarzy. Doktor G. znów ma podkrążone oczy. Wydają mi się smutne, ale może to kwestia opuchlizny, która pewnie jest objawem niezdrowego trybu życia.
W połączeniu z szarawą cerą i lekkim zgarbieniem od siedzenia godzinami przy biurku doktor przedstawia sobą obraz nieomal lustrzany z moim.
Jest siódma rano, oboje spaliśmy za krótko, aby o tej wczesnej porze spotkać się w placówce mającej chronić ludzkie zdrowie. A jego podstawą, jak wiadomo, jest dobry i odpowiednio długi sen. Chętnie bym z tego zażartowała, ale doktor G. nawet na mnie nie patrzy. Jest w intensywnej interakcji wzrokowej ze swoim komputerem, w którym notuje moją opowieść o dolegliwościach brzusznych.