Odetchnij, byle lekko Odetchnij, byle lekko
i
zdjęcie: Basic Division/Unsplash
Promienne zdrowie

Odetchnij, byle lekko

Jakub Bas
Czyta się 2 minuty

Kiedy wydychamy za dużo dwutlenku węgla, nie jesteśmy w stanie odpowiednio dotlenić organizmu. Brzmi jak paradoks? Tak, ale to prawda.

W czasach studenckich oddelegowano młodego Konstantyna Pawłowicza Butejkę do monitorowania oddechu nieuleczalnie chorych pacjentów. Po setkach godzin obserwacji początkujący lekarz doszedł do takiej wprawy, że był w stanie przewidzieć moment zgonu z dokładnością do kilku minut. Jednym ze zwiastunów końca były za każdym razem oddechy ciężkie, głębokie. Trochę podobne do tych, do jakich zachęca się osoby wzburzone, aby się uspokoiły. Ale w tym przypadku pogłębiony oddech był wynikiem stresu ogarniającego organizm pacjenta.

Butejko postanowił zrozumieć związek między sposobem oddychania a chorobami. Już wówczas, w latach 40. XX w., wykorzystywano metody oddechowe do regulacji emocji. Lekarz odwrócił jednak kolejność myślenia i w nieprawidłowym oddechu zaczął szukać źródeł szerokiej gamy stanów emocjonalnych oraz powiązanych z nimi chorób.

Wielu zaburzeniom lękowym towarzyszy chroniczne nadmierne oddychanie. Pomiędzy atakami choroby w taki właś­nie sposób oddycha wielu astmatyków. Nawyk ten wywołuje zwężenie naczyń krwionośnych i ogranicza dostarczanie tlenu do tkanek oraz narządów, przede wszystkim do mózgu. Zwiększona pobud­liwość komórek mózgowych nasila poczucie lęku, a ten prowadzi do przyśpieszenia oddechu. I koło się zamyka.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jak sprawdzić, czy oddychamy właściwie? Jeśli często wzdychasz, tracisz oddech w trakcie rozmowy, oddychasz głównie przez usta, ziewasz wielokrotnie w ciągu dnia, często pociągasz nosem, nocą dopada cię bezdech, twój oddech jest nieregularny i towarzyszą mu wyraźne ruchy klatki piersiowej, to – najkrócej mówiąc – jest źle. W połączeniu z życiem w skażonym środowisku, przejadaniem się, brakiem ruchu i siedzącym trybem życia, nieregularnym snem, stresem czy przebywaniem w przegrzanych pomieszczeniach otrzymujemy gotowy przepis na problemy zdrowotne w niedalekiej przyszłości.

Od drętwienia kończyn, przez drgawki, omdlenia, zaburzenia równowagi i widzenia, poczucie wyczerpania fizycznego i psychicznego, nagłe reakcje alergiczne, astmę, bóle głowy oraz kończyn, silne bóle menstruacyjne, marznące stopy i dłonie, aż po rozedmę, udar i zawał – to wszystko możliwe konsekwencje nadmiernego oddychania. Lista jest zresztą dłuższa. Dlaczego tak się dzieje?

Ludzki organizm funkcjonuje optymalnie tylko przy właściwym poziomie dwutlenku węgla w pęcherzykach płucnych. Wzmożone oddychanie wiąże się z utratą tego gazu. Przy zbyt niskim poziomie CO2 w organizmie zachodzi reakcja zwana efektem Bohra, której rezultatem jest utrudnione przenikanie tlenu z krwi do tkanek. Dochodzi do skurczu pęcherzyków płucnych, zwiększa się wydzielanie flegmy i śliny, pojawia się obrzęk tkanki śluzowej i przewodów płucnych, wzrasta produkcja cholesterolu w wątrobie. Tyle od strony fizycznej. Zbyt duże pobudzenie układu nerwowego, zaalarmowanego niedoborem CO2, prowadzi do podwyższonego stresu, drażliwości, bezsenności, napadów paniki oraz wielu związanych z tymi stanami chorób psychicznych.

Butejko zaproponował metodę stopniowego redukowania objętości oddechowej. To nauka zmniejszania głębokości oddechu w celu ograniczenia ilości wydychanego powietrza. W rezultacie podnosi się poziom stężenia CO2 w organizmie, a zmiany chorobowe wynikłe z głodu tlenowego (hipoksji) w komórkach zaczynają się cofać. Ciało wraca do równowagi fizjologicznej.

„Metoda leczenia hipokapni” Butejki została oficjalnie opatentowana w 1983 r. na podstawie badań przeprowadzonych ponad 20 lat wcześniej. Kliniki oferujące leczenie przy użyciu tych technik istnieją w Rosji, Australii, Irlandii oraz Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że do tej pory skorzystało z nich ponad 100 tys. osób.

Pracę z oddechem warto rozpocząć od nauki oddychania przeponowego. Przepona jest głównym mięśniem oddechowym. Jej ruchy masują organy wewnętrzne w brzuchu i pobudzają do pracy układ limfatyczny. Według doktora Butejki proces eliminacji toksyn z narządów trzewnych przy prawidłowym oddychaniu przeponą ulega 15-krotnemu przyśpieszeniu. Kiedy jej używamy, powietrze dociera do dolnych płatów płuc i uruchamia się parasympatyczna gałąź autonomicznego układu nerwowego, co prowadzi do rozluźnienia zarówno ciała, jak i umysłu.

Najlepszym sposobem nauczenia się oddychania przeponowego jest leżenie na plecach ze zgiętymi nogami i świadome kierowanie strumienia powietrza do brzucha przy wdechu. Powtarzajmy to ćwiczenie możliwie często. Każdy poranek i każdy wieczór stwarzają ku temu odpowiednie warunki. Gdy nabierzemy wprawy, będziemy w stanie oddychać w ten sposób w pozycji siedzącej, a nawet w ruchu. I do tego powinniśmy dążyć.

Idealny oddech odbywa się przez nos, jest bezszelestny, nie za głęboki, swobodny, bez wymuszonych pauz. Kiedy zaczniemy oddychać powoli, ale naturalnie, bez żadnego wysiłku, powinniśmy doświadczyć zauważalnej poprawy nastroju i kondycji. Warto spróbować.

 

Czytaj również:

Powoli i przez nos Powoli i przez nos
i
„Studium chmur z zachodem słońca w pobliżu Rzymu”, Simon Alexandre Clément Denis, 1786-1801 r., Getty Museum/Rawpixel (domena publiczna)
Złap oddech

Powoli i przez nos

Łukasz Kaniewski

Przez oddech jesteśmy w stanie wpłynąć na układy organizmu, które bezpośrednio nie zależą od naszej woli.

Andrea Zaccaro to naukowiec z Università di Pisa, który bada wpływ joginicznego oddychania na stan organizmu i umysłu. W swoim ostatnim eksperymencie poprosił 16 osób zaznajomionych z technikami jogi, aby oddychały nosem w bardzo wolnym tempie (zaledwie 2,5 oddechu na minutę) przez kwadrans. Kolejne 15 minut uczestnicy badań oddychali przez usta (z taką samą prędkością).

Czytaj dalej