Pięć sposobów na kwarantannę Pięć sposobów na kwarantannę
i
grafika: visuals/Unsplash
Promienne zdrowie

Pięć sposobów na kwarantannę

Robert Rient
Czyta się 5 minut

Kwarantannę można przejść w niezdrowym trybie przetrwania. Polecam państwu inną perspektywę, a nawet pięć. Poniższe sposoby zostały przetestowane na ludziach, w tym bliskich autora. Skutek był zdumiewająco pozytywny, zazwyczaj.

1) Odwiedzaj naturę

Gdy spojrzysz w lustro, to zobaczysz naturę. Możesz odczuwać rozległą nudę, obcując wyłącznie z jedną i tą samą formą natury, to naturalne. Bliska ci osoba, z którą dzielisz metry kwadratowe, to też natura, nawet jeśli na pierwszy rzut oka zdaje się to mało prawdopodobne. Gdy piszę te słowa, prawo zakazuje chodzenia do lasu. Chodzę do lasu regularnie. I w tym samym momencie nie namawiam do łamania prawa, ależ w żadnym wypadku. Chodzę do lasu, bo to najzdrowsze, najspokojniejsze i prawdopodobnie najpiękniejsze miejsce, jakie znam. Chodzę do lasu samotnie i z dala od ludzi. Chodzę do lasu, bo las jest moim domem. A muszą Państwo wiedzieć, że żadne prawo nie odbierze mi prawa do odwiedzania mojego domu. Co by powiedziała mama, gdybym oznajmił jej, że prawo zakazało odwiedzin? Postukałaby się w głowę i zapytała, czy chcę dokładkę pierogów. Ziemia jest moją mamą.

Jeszcze o prawie. Martin Luther King radził, byśmy nigdy nie zapominali, że „wszystko, co Hitler uczynił w Niemczech, było legalne”. Odwiedzaj zatem naturę, z czułością. Bez względu na to, czy odwiedzasz tę naturę w łazience, czy poza łazienką. Posadź pestkę cytryny – zrobiłem tak 11 lat temu, drzewko stoi w mojej sypialni, doniczka waży więcej od solidnego psa. Państwo może pomyśleli, że żartuję z tym patrzeniem w lustro, ale piszę zupełnie poważnie: jesteś naturą. Jesteś częścią natury, którą należy chronić, bo jest zagrożona wymarciem. Jesteś częścią natury nie ważniejszą i nie mniej ważną od pszczoły, pokrzywy, olchy, rzeki, pająka czy łąki. W doświadczeniu tej współzależności można się rozsiąść wygodniej niż na najlepszej kozetce.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

2) Nie ufaj lękowi

To mój pierwszy odruch. Pojawia się lęk i od razu myślę: o mój stary druhu, znowu przylazłeś postraszyć, bajdurzyć. Słucham, jak lęk gawędzi i nie wierzę mu, nie ufam. Ale to kompletnie. Traktuję go tak jak wiadomości albo film fantasy. A jeśli to nie działa i lęk przybiera coraz groźniejsze pozy, zmieniam strategię, bo wiem, że lęk ignorowany lubi wskakiwać na plecy i wczepiać się pazurami w czoło. Powracający lęk traktuję jak dziecko. Z szacunkiem, uważnością i świadomością, że mogę wiele dla tego dziecka zrobić. Mogę mu opowiedzieć jakąś historię na uspokojenie. Mogę je przytulić. Mogę opowiedzieć coś o rzeczywistości, jeśli dziecko nie posiada dostępu do sprawdzonych informacji (sprawdzone informacje pochodzą na przykład od naukowców i lekarzy, a nie polityków). Mogę zapytać dziecko, jak się czuje, czego potrzebuje. Mogę je uważnie obserwować i będzie to moje główne źródło informacji. Co istotne (!) zachowuję stałą świadomość, że dziecko nie jest mną. I nie ma znaczenia, jak bardzo bliskie jest mi to dziecko. Druga istota nie jest mną. Lęk nie jest mną i lęk nie jest tobą. Czasami domaga się towarzystwa, bo taką ma naturę. Ale im dłużej go obserwować, im mniej go dokarmiać, tym chętniej odchodzi.

3) Pogłębiaj oddech

Skorzystałem z wyzwania Wima Hofa, zwanego człowiekiem lodu, który oferuje czterdziestodniową, codzienną praktykę. Najpierw seria pogłębionych oddechów, później zimny prysznic. Tak, brzmi zatrważająco. Działa niesamowicie. Po tygodniu praktyki, kilkanaście sekund, które wytrzymywałem pod prysznicem, zmieniło się w półtorej minuty. Pojemność płuc jakby większa. Hartuję ciało, z szacunkiem do swoich granic, nastrojów. Nie musisz brać zimnych pryszniców, czy korzystać z metody Hoffa. Znajdź taką, która ci pasuje, ale oddychaj. I to nie tylko dlatego, że wirus atakuje płuca, więc logicznym wydaje się je wspierać. Dzięki świadomemu oddechowi można regulować napięcie w ciele, pracować z lękiem, złością, a nawet pobudzać wydzielanie takich hormonów jak adrenalina, serotonina czy dopamina. W ten sposób możesz zapewnić sobie niezły odlot na bazie bezpłatnego towaru, którego dostarczą ci własne ciało i tlen.

4) Dokarmiaj umysł

Umysł zje wszystko, poważnie, wszystko. Przetrawi, rozpuści i rozleje po twoim ciele to wszystko, co zjadł. Pilne wiadomości, wypadki, kotki z YouTube’a, ostrzeżenia, obrazy, strachy, przeczytane zdania, memy, podsłuchane frazy. Będzie przetwarzał zjedzone i wypluwał to w snach. Z tego powodu staram się każdego dnia odłączyć od sieci, wyłączyć telefon, zdjąć skarpetki, zatrzymać ciało. Czasami zamykam oczy i siadam na poduszce medytacyjnej. Innym razem puszczam głośną muzykę i tańczę, i śpiewam. Proszę tańczyć i śpiewać, jeśli nie codziennie to przynajmniej w każdą środę. Proszę dać umysłowi dobrą mantrę, taką, która nie infekuje zapożyczoną wiarą, ale przynosi spokój, wolność czy mądrość. Polecam Państwu prawdziwą czarodziejkę, nazywa się Ajeet Kaur. W sieci można znaleźć mnóstwo darmowych utworów tej piosenkarki o wybitnym głosie. Mantry również śpiewa. Polecanym czarodziejem jest natomiast Nahko Bear, pieśniarz, gawędziarz, który w mediach społecznościowych przepytuje ludzi, ale przede wszystkim śpiewa. A czasami tym swoim śpiewem kruszy mury. I proszę czytać. Ale zanim pozwolą Państwo spocząć oczom na literach, słowach i zdaniach, proszę świadomie wybrać lekturę, by raczej wznosiła, niż utwierdzała w dobrze znanym. Polecam państwu trzy wybitne książki – non fiction, powieść i bajkę. Dawna mądrość na nowe czasy. Rozmowy z uzdrawiaczami i szamanami XXI wieku Geseko von Lüpkego to literatura faktu. Idealna powieść na czas kwarantanny to Ściana Marlen Haushofer. A bajką, również dla dorosłych, będzie Książka wszystkich rzeczy Guusa Kuijera.

5) Zabaw się z wiecznością

Wnikając głębiej, namawiam państwa do rebelii, jeśli macie przywilej bycia w domu lub pracy z domu. Jesteś tu. Kiedyś cię nie było i później znowu cię nie będzie. Tymczasem jesteś. Wiesz już po co? Zabaw się najprostszym i najtrudniejszym koanem świata, który brzmi: kim jesteś? Nie znajdziesz prawdziwej odpowiedzi, ale przy odrobinie szczęścia stracisz różne iluzje. To niezwykły czas, rozległy kryzys i jeszcze większa szansa, by stworzyć nowe warunki i zasady bycia, takiego, które oznacza współzależność z wszystkimi żywymi istotami. Jesteś tutaj, bo masz do wypełnienia określone zadanie. Tylko ty możesz je odkryć, zrozumieć i wypełnić. Czas start!

Czytaj również:

Włóczykij na kwarantannie #1 Włóczykij na kwarantannie #1
i
ilustracja: Igor Kubik
Doznania

Włóczykij na kwarantannie #1

Grzegorz Uzdański

Obudziło mnie znajome swędzenie łapek. Znam je. To swędzenie mówi: zaczęła się wiosna, czas ruszać. Na wpół przebudzony, zacząłem pakować do plecaka menażkę, harmonijkę, ubrania… Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że trwa kwarantanna i żadnej wędrówki nie będzie. Wyjąłem z plecaka ubrania, menażkę i harmonijkę i położyłem się z powrotem, ale już nie zasnąłem.

Czwartą noc budzę się w ten sposób. Tak chyba mają wędrowne ptaki: dzikie gęsi, burzyki, lilobrodki… Umysł wie, że nie wolno wychodzić, ale ciało nie ma o tym pojęcia. Poranną owsiankę zjadłem prosto z menażki, a przecież mam w domu talerze. Ale potrzebowałem złudzenia wędrówki.

Czytaj dalej