
Największe ruchy kulinarne w ostatnich latach uruchamiał zapał i entuzjazm pojedynczych osób.
Zanim my, wielbiciele Grety, protestujący w strajkach klimatycznych, wymieniający się ubraniami i innymi rzeczami z sąsiadami, zaczęliśmy zawijać jedzenie w papier z wosku pszczelego i wkładać je do torebek ze starych firanek, zanim weganizm stał się modny, nasza cywilizacja przeszła drogę od starodawnej uprawy i umiarkowanej dystrybucji dóbr przez uprzemysłowienie rolnictwa aż po globalizację. Ruch oporu obudził się dość szybko, choć w różnych miejscach w różnym czasie, przeciwstawiając się fabrycznej produkcji żywności. Ostatnio przybrał na sile w obliczu perspektywy katastrofy ekologicznej i końca ludzkości.
Podczas gdy jako ludzkość zmierzaliśmy do tego, „aby uczynić sobie Ziemię poddaną”, abyśmy „panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”, jak nakazywał starotestamentowy Bóg, jednocześnie krążyła po świecie myśl swobodna, że człowiek jest tylko jedną z istot zamieszkujących Ziemię, a i on, i zwierzęta, i cała przyroda mają równorzędne prawo do życia w dobrostanie. Uszanowanie i miłość do natury zawsze