
Kluczem do dobrej kondycji fizycznej jest nasze nastawienie do świata i do samych siebie. Nieocenioną wagę ma to, co czujemy, o czym i jak myślimy, czego pragniemy, a także na co i jak się gniewamy.
1. Akceptacja
Akceptacja oznacza po prostu gotowość do poznawania stanu rzeczy i godzenia się z nim. Obejmuje odwagę, która pozwala negatywnemu myśleniu wpływać na nasze rozumowanie, a zarazem nie dopuszcza do tego, by określało ono nastawienie względem przyszłości. Akceptacja nie wymaga przyjmowania zrezygnowanej postawy wobec niepokojących nas okoliczności, lecz obliguje do postrzegania spraw dokładnie takimi, jakie są w rzeczywistości, zamiast negowania ich. Stanowi sprzeciw względem głęboko zakorzenionego przekonania, że nie zasługujemy na to – albo nie jesteśmy „wystarczająco dobrzy” – aby być kompletną całością, rozumianą jako pełnia zdrowia.
Akceptacja to również cechująca się wyrozumiałością relacja z samym sobą. Oznacza ona odrzucenie podwójnych standardów, które aż nazbyt często pojawiają się w naszych kontaktach ze światem.
Wyrozumiała uwaga względem samego siebie nie oznacza automatycznego lubienia wszystkiego, a jedynie przyglądanie się sobie z taką samą nieoceniającą akceptacją, na jaką chcielibyśmy umieć się zdobyć w odniesieniu do każdej innej osoby, która cierpi i potrzebuje pomocy.
2. Świadomość
Każdy, kto chce się wyleczyć – lub zachować zdrowie – musi odzyskać utraconą zdolność do emocjonalnego rozpoznawania prawdy. Znakomicie zilustrował to neurolog Oliver Sacks w książce Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem. Przytacza w niej anegdotę opowiadającą o grupie pacjentów z afazją, którzy reagują na telewizyjne przemówienie ówczesnego prezydenta Ronalda Reagana.
Afazja polega na utracie zdolności mówienia lub rozumienia mowy. Jest następstwem ogniskowego uszkodzenia mózgu, na przykład w wyniku udaru. „Tak, był tam, ten stary Czarodziej, Aktor, ze swoją wypróbowaną retoryką, swoimi teatralnymi gestami, odwoływaniem się do emocji – a wszyscy pacjenci skręcali się ze śmiechu. No, nie wszyscy: niektórzy wyglądali na zdezorientowanych, paru na doprowadzonych do wściekłości, kilku na zalęknionych, ale zdecydowana większość świetnie się bawiła. Prezydent, jak zawsze,