Czy sny coś znaczą? Czy są tajemnym szyfrem, za którego pomocą komunikuje się z nami nieświadomość?
Ta nieznana, niedostępna strona psychiki, o której zewsząd słyszymy, że zawiaduje z ukrycia wszystkimi naszymi działaniami, myślami i intencjami, a która nocą przemawia do nas językiem ezopowym, symbolicznym, na pierwszy rzut oka zupełnie niezrozumiałym. I bezlitośnie rozmontowuje wszelkie prawidła rządzące królestwem dnia. Światem znanym i bezpiecznym, w którym czujemy się przewidywalnie i stabilnie mimo przeciwności losu, chwiejnego zdrowia czy niekorzystnych warunków ekonomicznych.
Czym bowiem są te codzienne troski wobec przeobrażeń rzeczywistości dokonujących się w marzeniu sennym? Bliscy zmieniają się tam w istoty niepokojące i obce. My sami stajemy się nagle przedmiotem, owadem, strumieniem, drzewem, zwierzęciem, bezcielesnym duchem albo tym wszystkim naraz. A także – co bywa najtrudniejsze do przyjęcia – z zapamiętaniem oddajemy się czynnościom, które na jawie wydają się nam wstrętne zarówno w estetycznym, jak i moralnym wymiarze. Po obudzeniu na samą myśl o nich wstrząsa nami dreszcz. Tymczasem postać, w którą wcielamy się nocą – a może raczej: która w nas się nocą wciela – czerpie z tego wszystkiego ekstatyczną satysfakcję.
Czy zatem to, co przeżywamy w snach, odsłania jakąś głęboką prawdę, którą na jawie za wszelką cenę próbujemy od siebie odsunąć? Czy ujawnia sieć naszych autentycznych pożądań, w którą jesteśmy sekretnie pochwyceni, choć wydaje się nam zarazem, że pragniemy rzeczy zwyczajnych i mało ekstrawaganckich?
***
Tak w każdym razie uważał Zygmunt Freud, którego fundamentalne dzieło Objaśnianie marzeń sennych &