Święta głupota
i
ilustracja: Mieczysław Wasilewski
Pogoda ducha

Święta głupota

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 10 minut

Jurodiwi – rosyjscy boży szaleńcy, którym wolno było obrażać nawet cara. „Święci nietypowi” nieznani innym religiom świata. Wywoływali dyskomfort u zwykłych obywateli, a siebie narażali na skrajne temperatury i ból oraz skazywali na życie poza społecznościami.

Czytelnicy rosyjskiej literatury obeznani są zapewne z jurodstwem – fascynującym typem świętości, który właściwie nie ma swojego odpowiednika w zachodnim chrześcijaństwie. Nawet słowo „jurodiwyj” pozbawione jest tłumaczenia w języku polskim. Wywodzi się prawdopodobnie ze staroruskiego uroden, czyli „poroniony płód” (rod – rodzić), bądź starosłowiańskiego urod (wygląd). Sam rosyjski termin można tłumaczyć jako: szalony, zidiociały, bezrozumny lub głupi od urodzenia, opętany. Wszystkie te określenia łączy jednak funkcja świętości, jurodiwyj to bowiem „szaleniec boży”, „głupi w Chrystusie”.

Trend z Konstantynopola

Zachętę do świętego szaleństwa znajdujemy już w Starym i Nowym Testamencie. Prorok Ezechiel zalecał uformowanie ciasta z pszenicy, jęczmienia, bobu i soczewicy, a następnie upieczenie go publicznie na ludzkich odchodach (Ez 4,12). Prorok Izajasz przez trzy lata chodził nago i boso (Iz 20,2). Do głupoty zachęcał już wprost św. Paweł z Tarsu, gdy np. namawiał do stania się głupcem, aby posiąść mądrość (1 Kor 3,18).

Na ogół przyjmuje się, że kultura jurodiwych wywodzi się od bizantyjskich saloitów, których początki datuje się na IV w. Wśród nich warto wymienić postać Symeona z Emesy – żyjącego prawdopodobnie w VI stuleciu – który spełniał jeden z warunków jurodstwa wymienianych przez badacza Siergieja A. Iwanowa w książce Holy

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Gdy przyśni się bóg
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Gdy przyśni się bóg

Tomasz Wiśniewski

Symbolika Asklepiosa jest wciąż obecna w naszym świecie: szyldy aptek nadal zdobi wąż wijący się wokół laski tego greckiego boga. Warto jednak przypomnieć, że metody leczenia stosowane w jego świątyniach nie polegały na farmakologii.

Na początku pacjent przebywał w specjalnym domu dla gości świątynnych i był przygotowany przez kapłanów. Składał ofiary (najlepiej koguta), pościł, brał kąpiele w lodowatych źródłach, oczyszczał się rytualnie. Jeśli w nocy przyśnił mu się sen, uznany przez kapłanów za sprzyjający, przenosił się na następną noc do abatonu, specjalnego miejsca w świątyni, zamkniętego dla profanów. Tam kładł się na łóżku klínē (od tego słowa pochodzi słowo klinika). W tej pozycji oczekiwał na uzdrawiające doświadczenia: mogło ono nadejść podczas spontanicznej wizji lub podczas snu, gdyby zasnął.

Czytaj dalej