Sztuka podchodzenia Sztuka podchodzenia
i
Alfons Walde (dzieki uprzejmości Michaela Walde-Bergera, www.alfonswalde.com)
Promienne zdrowie

Sztuka podchodzenia

Mateusz Mróz
Czyta się 5 minut

Skitouring to sport oparty na wolności i wyzwaniach, uprawiany od ponad 100 lat, jednak do niedawna niezbyt popularny.

Słowo wyjaśnienia dla niewtajemniczonych: głównym zadaniem skiturowca jest podchodzenie w nartach na wybrany szczyt. Odbywa się to w sposób zbliżony do stosowanego w przypadku nart biegowych, do spodu nart przypięte są zaś tzw. foki – syntetyczny lub naturalny materiał, dzięki któremu narta nawet przy dużym nachyleniu stoku nie odjedzie do tyłu. Oczywiście zwieńczeniem i największą nagrodą każdej wycieczki jest zjazd – głównie dlatego podchodzimy, ponieważ nic tak nie cieszy jak szusowanie z góry zdobytej własnymi siłami.

Dwie ojczyzny 

Za kolebkę skitouringu uznaje się Skandynawię, jednak służący do podobnych celów sprzęt odnaleziono też na terenie dzisiejszych Chin. Odkrycie to datuje się na 600 lat przed Chrystusem. Do dziś trwa spór, czy narty wynaleźli Chińczycy, czy powstały one na terenach współczesnej Norwegii. Dawniej jednak „chodzenie na nartach po śniegu” uznawano po prostu za bezpieczną i wygodną formę poruszania się zimą w trudnym, górskim terenie.

W polskich Tatrach prekursorem tej formy narciarstwa był na początku XX w. Stanisław Barabasz. Z jednym kijem i na drewnianych nartach przemierzał tatrzańskie doliny, a w tych pionierskich wyprawach często towarzyszyli mu ówcześni zakopiańscy aktywiści: Mariusz Zaruski (założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego), kompozytor Mieczysław Karłowicz i wielu innych, którzy doceniali przede wszystkim wygodę poruszania się na nartach skiturowych w kopnym śniegu. Wkrótce oprócz walorów praktycznych tego typu narciarstwa zaczęto też zauważać możliwości jego wykorzystania w turystyce górskiej, co znacznie przyczyniło się do spopularyzowania Zakopanego.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Tajniki sprzętu

Drewniane sztachety z czasem zostały zastąpione przez narty z tworzyw sztucznych, a nowoczesne technologie znacznie ułatwiają jazdę. Dziś (w telegraficznym skrócie) można wyróżnić trzy główne typy skiturów. Pierwszy to narty wąskie i lekkie, służące do jak najszybszego dotarcia na szczyt – zjeżdżanie na nich w głębokim lub zamarzniętym śniegu graniczy z walką o życie. Na przeciwległym biegunie są narty dla fanów freeride’u, ciężkie i szerokie. Podchodzić na nich będzie trudniej, za to zjazd w głębokim śniegu dostarczy wrażeń znanych z surfingu. Oczywiście istnieją również narty sytuujące się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami i to one są najpopularniejsze. 

Narty dobieramy stosownie do swoich umiejętności, wzrostu i celu, któremu mają służyć. Ważnym elementem ekwipunku są także buty i wiązania umożliwiające sprawne maszerowanie pod górę.

Słowo o technice

W teorii ruch, który trzeba wykonywać, aby podchodzić na nartach skiturowych zaopatrzonych w foki, jest banalnie łatwy. Po pierwsze, ustawiamy wiązania na opcję „walk” i po linii prostej przesuwamy po śniegu jedną nartę, odpychając się kijkiem trzymanym w przeciwnej ręce. To samo powtarzamy drugą nogą i przeciwną do niej ręką. Technika jest bardzo podobna do stosowanej w popularnym nordic walkingu czy w przypadku poruszania się na biegówkach – oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, a prawidłowe jej opanowanie może trochę potrwać.

Dokąd na początek? 

Idealną propozycją na pierwszy kontakt z tym sportem są wycieczki do niżej położonych schronisk w Tatrach. Polecam wybranie się na polanę Kalatówki, gdzie zarówno podejście, jak i zjazd należą do bardzo łatwych i przyjemnych. Naszą przygodę zaczniemy w Kuźnicach, skąd szeroką drogą szlaku niebieskiego będziemy zmierzać w kierunku Kalatówek. Po kilkuset metrach miniemy znajdującą się po lewej stronie budkę TPN-u, gdzie należy kupić bilet wstępu do parku. Tuż za nią skręcamy w lewo i pięknym lasem dochodzimy do skraju polany – musimy ją całą obejść, aby dotrzeć do schroniska. Po krótkim odpoczynku rozpoczynamy zjazd. Początkowo wracamy tym samym szlakiem, trzymając się jednak prawej strony – znajdziemy się na dobrze znanej nartostradzie, która doprowadzi nas do miejsca startu. Zjazd na narcie skiturowej jest zdecydowanie inny, więc dobrze na początek wybrać bardzo łatwą trasę niestwarzającą zagrożenia lawinowego, aby „ujarzmić sztachety”. 

Wyzwanie dla ekspertów 

W górach się nie śpieszymy! Ta zasada dotyczy również doboru tras. Najważniejszymi czynnikami, które należy uwzględnić podczas planowania wyprawy, powinny być warunki śniegowe, pogoda i własne możliwości. Jeżeli dobrze opanowaliście wiedzę o lawinach i śniegu, a narty kontrolujecie z zamkniętymi oczami, to czas na poważniejsze wyzwanie, czyli wycieczkę na Zawrat (zwaną również tatrzańskim klasykiem). Naszym celem będzie przejście z Kuźnic na Halę Gąsienicową (wariantów podejścia mamy aż cztery), po czym przemierzenie szlaku na Czarny Staw Gąsienicowy, a następnie wspięcie się na leżącą na wysokości 2159 m n.p.m. przełęcz Zawrat. Zadanie nie jest łatwe, szlak wiedzie bowiem na próg kolejnego stawu, tym razem Zmarzłego. Tutaj będziemy potrzebowali raków, a w niesprzyjających warunkach również czekana, ponieważ trasa robi się wąska i stroma. Po pokonaniu tego trudnego odcinka czeka nas wspięcie się na Zawrat. Trzeba będzie odpiąć sprzęt i ostatnie kilkadziesiąt metrów przejść na nogach. Należy sobie również jasno powiedzieć, że nie zawsze osiągniemy cel wędrówki. Zawrat to wyższa szkoła jazdy, z wielu miejsc może zejść lawina, a pogoda w Tatrach lubi zmieniać się diametralnie w ciągu kilku minut. 

Dla tych, którym uda się dotrzeć na szczyt, dodatkową nagrodą jest niesamowita przyjemność wyboru trasy zjazdu. Można ruszyć drogą podejścia (wariant trudny) lub szlakiem do Doliny Pięciu Stawów (opcja łatwa). Niezależnie od wyboru pokonamy ponad 18 km i 1149 m przewyższenia na jednej z najciekawszych tras w Tatrach. Czego chcieć więcej? Pogody! 

Śmiertelne niebezpieczeństwo

Jest podobne jak podczas jazdy na rowerze. Największym zagrożeniem podczas zimowych wycieczek w góry są lawiny. Wspomniany już Mieczysław Karłowicz był świetnym skiturowcem, a zginął przygnieciony masą śniegu pod Małym Kościelcem. Zanim wyruszymy na wycieczki powyżej schronisk, musimy się nauczyć oceniać zagrożenie lawinowe oraz poznać zasady poruszania się w niebezpiecznym terenie. Koniecznie powinniśmy też wiedzieć, jak użyć lawinowego zestawu pierwszej potrzeby, czyli detektora, sondy i łopaty. Niezbędne informacje na temat lawin i wyposażenia można zdobyć na specjalnie organizowanych szkoleniach.

Skiturowe Zakopane

Jako typowy zakopiańczyk, który góry widzi przez całe życie, ale oczywiście nie ma pojęcia, ile jest szlaków i gdzie się znajdują, zaczynając przygodę z tym sportem, kilkanaście razy podszedłem do niżej położonych schronisk, po czym zjeżdżałem do miejsca, w którym startowałem. W końcu zdecydowałem się na wejście na Kasprowy, a stojąc na górze, zacząłem się zastanawiać, co teraz. Czy dalej już nie można? Po krótkim śledztwie znalazłem informację, że dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego zezwoliła na uprawianie skitouringu na prawie wszystkich szlakach dostępnych dla turystów latem. Łącznie to ponad 275 km, z czego do skitouringu nadaje się ponad 200 km. Wtedy zrozumiałem, że najlepszy teren do narciarskich zabaw mam tuż pod nosem. Niestety, ten potencjał był kompletnie niewykorzystany. Nie znalazłem przewodników, które krok po kroku wyjaśniałyby, gdzie iść, jakie trasy są odpowiednie dla początkujących, a jakie dla zaawansowanych, na jakie zagrożenia trzeba zwracać uwagę. 

Postanowiłem uzupełnić tę lukę na turystycznej mapie Tatr i wspólnie z grupą wybitnych lokalnych skiturowców stworzyć taki przewodnik. Projekt SkitouroweZakopane.pl, który powstał dzięki pomocy Stowarzyszenia Rozwoju Podtatrza, ma za zadanie przedstawić wszystkie szlaki w Tatrach. Opisaliśmy już 20 tras, mamy własne prognozy pogody, na naszym fanpage’u i na Instagramie publikujemy tysiące zdjęć z różnych przejść. Chcemy dzielić się radością z uprawiania skitouringu, zachęcać do zakosztowania tej przygody, ale też edukować, bo skitouring to sport świadomy, wymagający i piękny.

Do zobaczenia na szlaku!

Czytaj również:

Latający cyrk Travisa Rice’a Latający cyrk Travisa Rice’a
Promienne zdrowie

Latający cyrk Travisa Rice’a

Wojtek Antonów

Każdy sport ma swoje gwiazdy – te mniejsze i te największe. Nie inaczej jest w świecie snowboardingu, w którym Travis Rice i jego ekipa są najjaśniejszą konstelacją, od lat wyznaczającą poziom tego, co człowiek może zrobić na desce. Choć nie występują na igrzyskach olimpijskich i w pucharze świata, to ich wyczyny – uwiecznione przez najlepszych twórców filmów o sportach ekstremalnych – rozpalają wyobraźnię milionów fanów na całym świecie.

Filmów snowboardowych nie kręci się w ciągu miesiąca, sezonu czy nawet dwóch lat. W 2008 r. premierę miał That’s It, That’s All, który był trzęsieniem ziemi nie tylko jeśli chodzi o produkcje pokazujące jazdę na desce, lecz także w ogóle w kategorii filmów sportowych. Curt Morgan i jego Brain Farm weszli w góry ze sprzętem, jakiego tam jeszcze nie było, kręcąc stabilne, panoramiczne ujęcia. Wykorzystali nowatorskie systemy żyroskopowe i najnowsze kamery, wcześniej zarezerwowane do pracy nad wysokobudżetowymi reklamami.

Czytaj dalej