W koło to samo! W koło to samo!
i
Nina Torr, „Czas”, 2019 r.
Promienne zdrowie

W koło to samo!

Ravi Shankar
Czyta się 7 minut

Tylko pozornie upływ czasu wiąże się z bezustannym postępem. W gruncie rzeczy najważniejsze prawdy od wieków pozostają niezmienne.

Teoria ewolucji często przedstawia czas liniowo. Uważa się, że od epoki kamiennej człowiek udoskonalał się coraz bardziej i ten pierwotny prymitywny barbarzyńca z czasem się ucywilizował, nabył kultury, ogłady, stał się kimś lepszym. Dla mnie to bardzo krótkowzroczne wnioskowanie, bo przecież także przed epoką kamienną ludzie byli bardzo inteligentni. W całym biegu dziejów natura bynajmniej nie pozbawiła żadnego pokolenia zdobyczy cywilizacji, kultury ani przywilejów subtelnego wykwintu, choć oczywiście czasem w mniejszym, a czasem w większym stopniu.

W starożytności powiadano, że czas kołem się toczy. Kołem – to znaczy, że w końcu zawsze powraca się do tego samego. Tak więc po wieku ciemności nastaje wiek złoty. Czas płynie i wiedza znów się zatraca, a potem odradza na nowo. To, co znamy obecnie jako New Age – nową erę, nie jest żadną nowiną! W istocie rzeczy ta dzisiejsza „nowa era” jest nader wiekowa.

Gdy stare przechodzi w nowe, pogoń za prestiżem przeradza się w potrzebę samouznania. Spójrz na minione stulecie czy nawet na kilkadziesiąt minionych lat – panowały wówczas odmienne wartości, ludziom chodziło raczej o to, by zrobić wrażenie, aby się pokazać, toteż niezwyk­le się przejmowali tym, co inni o nich pomyślą. Jednakże w New Age nastąpiło przewartościowanie.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Dawniej ludzie widzieli Boga gdzieś hen, w obłokach. W nowej erze Bóg jest w tobie – to ty sam jesteś boski. W ruchu New Age mówi się raczej o aniołach, o świadomości, bardziej podkreśla się wartości, znaczenie miłości, medytacji. Gdyby parę dziesiątków lat temu ktoś mówił o miłości, ludzie pomyśleliby, że to tylko takie gadanie, nieważne, bo nienaukowe. W minionym wieku „zapatrzono się” w rozum, ale tak zwany New Age patrzy bardziej w serce. Zwróćmy uwagę na jedno: nowa era wciąż poszukuje.

Badając dawne dzieje, widzimy, że w starożytności sporo mówiono o aniołach, a w dodatku miano o nich bardzo jasne pojęcie. W czasach jeszcze niedawnych uwypuklano znaczenie pestycydów, antybiotyków, dziś nastąpił zwrot ku naturze, powrót do rolnictwa organicznego, naturalnej żywności, a życie blisko natury, podobnie jak lekarstwa ziołowe, to właśnie część prastarej mądrości. Kilkadziesiąt lat temu uważano jogę za coś niezbyt dostojnego. Siedzenie w kucki na podłodze nie świadczyło o dobrych manierach. Zdolność swobodnego posługiwania się wszystkimi stawami nie wydawała się czymś szczególnie korzystnym ani pożądanym. Tymczasem obecnie niemal każdy ćwiczy jogę ze względu na zdrowotne dobrodziejstwa, jakie przynosi, co nawet udowodniono naukowo. To, co brano za prostactwo, teraz zyskało znaczenie. Jaśnie wielmożna technika zaś – wielka zdobycz cywilizacji i postępu – raptem okazuje się niszczycielką. Oto dlaczego twierdzę, że czas nie biegnie liniowo, tylko toczy się kołem, wciąż nawracając do tego, co już było.

Szczęśliwe czasy

Powiadają, że dawniej ludzie byli barbarzyńcami, ale przyjrzyjcie się, jakie są dzisiaj dzieci oraz ich zabawki – czy bardzo subtelne? Albo kino i film: jak dalece bywają finezyjne? Czy świadczą o większym wyrafinowaniu człowieka? Nowa era, w której żyjemy, jest nader wiekowa, gdyż znowu nastały czasy ciemnoty. Ponieważ niżej już spaść nie możemy, koło czasu od nowa się toczy w przeciwnym kierunku. Obecnie ludzie uświadamiają sobie wagę hierarchii wartości, rodzice starają się ją dzieciom wpoić; dociekają, jak w sobie rozwijać wartości ludzkie. Starożytni ryszi – mędrcy, święci – już tysiące lat temu troszczyli się dokładnie o to samo. Można o tym przeczytać między innymi w księgach na temat ajurwedy i jogi. Traktują one o tych samych zasadach, które – jak mniemamy – narodziły się dopiero w ruchu New Age, tylko bardziej gruntownie, głęboko, metodycznie.

Nawet w Indiach jeszcze kilkadziesiąt lat temu śpiewanie nie było czymś dobrze widzianym. Uważano, że to nie przystoi, szczególnie kobietom. Dystyngowane niewiasty nie śpiewały publicznie. Dlatego pierwszy producent filmowy w Indiach mocno się natrudził, zanim zwerbował śpiewaczki i aktorki. Występować chciały wyłącznie tak zwane tancerki świątynne. Dzisiaj muzyka podbiła świat. Zmieniają się wartości, ową zmianę ich systemu przypisuje się zaś innym czasom.

Myślę, że żyjemy w okresie bardzo szczęśliwym, ponieważ sięgnęliśmy dna barbarzyństwa i już się od niego odbijamy, nabieramy ufności, mamy w sobie więcej miłości i współczucia, częściej służymy, troszczymy się o siebie nawzajem. I nie tylko o siebie – zaczęliśmy się również troszczyć o planetę, o czym jakieś kilkadziesiąt lat temu nawet jeszcze się nie słyszało. Środowisko stało się tematem numer jeden. W latach 60., 70. nikt o to nie dbał. Nie słyszało się tego słowa, choć obecnie jest w powszechnym użyciu.

Parę dni temu ktoś powiedział, że nie ma na ziemi miejsca wolnego od problemów. Jedynie pod ziemią, w pozycji horyzontalnej, już ich nie mamy. Ten nowy wiek natchnął nas jednak nadzieją, obietnicą lepszego, tak że dzisiaj uznajemy już istnienie czegoś poza materią, czegoś wyższego, czegoś ponad życie w codziennej koleinie spraw.

Najważniejszym tematem ubieg­łych dziesięcioleci był biznes, nie miłość – wtedy traktowana jako coś drugorzędnego. Dziś miłość zajmuje miejsce bardziej znaczące. O miłości potrafimy już mówić bez skrępowania, bez wstydu. Teraz można wyrażać emocje, co w minionym stuleciu uważano za niedopuszczalne. Szczególnie nie do pomyś­lenia było, żeby mężczyzna płakał czy się śmiał. Stwierdzono by zaraz: „Oj, coś z nim źle!”. Dziś mamy prawo wyrażać emocje.

Miłością i biznesem rządzi całkiem odmienna arytmetyka. Myś­leliście o tym? W swojej istocie stanowią przeciwieństwa, a jako takie nie mogą się łączyć. Biznes polega na tym, aby dać mniej, a wziąć więcej. Banana wartego dwa centy sprzedaje się za pięć czy dziesięć centów. Na czym więc polega interes? Na tym, żeby dać coś mniej cennego, a samemu wziąć więcej – inaczej nie ma interesu, biznes się nie kręci! Nie ma mowy, aby kupiwszy coś za dziesięć centów, sprzedać za pięć. Więc co to takiego biznes? Dać mniej, wziąć więcej.

Stare po nowemu

Miłość bierze „co łaska”, a daje, ile tylko zdoła. Daje więcej, bierze odrobinę. Bo zarówno miłość, jak i biznes opierają się na wymianie, porozumieniu, na zaistnieniu przekazu. Teraz, gdy rośnie w nas poczucie wzajemnej przynależności, miłość odnajduje swój autentyczny wyraz. Miłość nie dba o pustą formalność. Wszak jest w życiu człowieka żywą obecnością. Miłość to widzieć Boga w człowieku tuż obok, a medytacja – oglądać Boga w sobie, we własnym wnętrzu. Miłość i medytacja idą ręka w rękę, dobrana to para.

Najlepiej łączyć tradycyjne z nowoczesnym, prastare prawdy przystosowywać do dzisiejszych warunków i sytua­cji. To tak jak z wynalezieniem samolotu. Wypracowanie właściwego modelu zajęło kilkadziesiąt lat. Zanim wystartował pierwszy samolot, ludzie niemało się natrudzili. Gdy już poleciał, brakowało map, wytycznych i tras, nie było żadnych wskazówek, bo nikt przedtem nie latał. Nie było po prostu niczego i nikt nie miał o lataniu zielonego pojęcia. Tymczasem dawne epoki proponują nam właśnie taką mapę duchową, dzięki której możemy prowadzić dociekania na własną rękę. Ścieżka wewnętrznego przebudzenia to badanie indywidualne. Tę drogę każdy musi przebyć samodzielnie, a owa wiekowa mapa będzie jak przewodnik, niczym światło latarni rozstawionych co parę kroków.

Słyszałem, że mnóstwo ludzi z ruchu New Age przepowiada trzęsienia ziemi, zmiany ukształtowania skorupy ziemskiej, opowiadają o takich czy innych wizjach. Jednakże owi ludzie nie rozumieją zjawiska zwanego jogamają [maja znaczy „ułuda” – przyp. tłum.] – to jedno z okreś­leń używanych w starożytnych manuskryptach. Umysł może się bawić w różne gierki, igrać złudzeniami w postaci rozmai­tych wizji. Taka gra to właśnie jogamaja, a ludzie niestety wierzą w te zwidy. Biegają do wróżów, zasypują ich pytaniami, a ci coś tam odpowiadają. I nie o to chodzi, że nie mówią prawdy, ale o to, że nie są w stanie zweryfikować swoich wizji, uwierzytelnić, przebadać ich autentyczności. Tymczasem ta prastara mądrość podpowie ci, że takie a takie zjawisko może być zwykłą halucynacją. Wskaże, jak ją odróżnić od autentycznej rzeczywistości. Oszczędza mozolnych dociekań, analiz, które mog­łyby zająć stulecia.

Sprawdzać, które zioło leczy jakie schorzenie, można by do końca świata, bo istnieją miliony ziół. Kto jednak posiada przewodnik, księgę o zielarstwie, może – przestudiowawszy ją – poeksperymentować i na własną rękę, i na podstawie wiedzy już istniejącej, co oszczędza mnóstwo czasu, wiele wysiłku. Oto jaką wartość przedstawia ta jakże wiekowa nowa era.


Wykład został opublikowany w książce Raviego Shankara Związek ostateczny, wyd. Shankara Poland. Tytuł, lead, śródtytuły, skróty i zmiany stylistyczne pochodzą od redakcji „Przekroju”.

Czytaj również:

Piękne umysły Piękne umysły
i
„Wiosenne słońce”, Victor Borisov-Musatov, 1899 r./WikiArt (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Piękne umysły

Temple Grandin

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy można myśleć, nie używając słów, ten tekst jest dla Was. Myślimy na różne sposoby, inaczej przetwarzamy informacje. I owszem, niektórym z nas słowa nie są do tego potrzebne.

Przychodzimy na świat bez słów. Widzimy światło, rozpoznajemy twarze, odróżniamy barwy i wzory. Odczuwamy zapachy i zaczynamy rozpoznawać smaki. Odkrywamy zmysł dotyku, chwytając przedmioty i ssąc kciuki. Wkrótce zaczynamy rozpoznawać melodie, co wyjaśnia istnienie na całym świecie kołysanek i piosenek dla dzieci. Niemowlęta wydają wiele dźwięków. „Mama” i „tata” pojawiają się bardziej przypadkowo, niż skłonni są wierzyć przejęci swoją rolą nowi rodzice. Stopniowo bierze górę język: krok po kroku większość dzieci przyswaja sobie zasób rzeczowników i czasowników. W wieku lat dwóch maluchy zaczynają tworzyć zdania. Do czasu, gdy idą do przedszkola, wypowiadają już zdania złożone i rozumieją podstawowe reguły języka. Jeśli chodzi o komunikację, język jest jak woda potrzebna do zaspokojenia pragnienia i jak powietrze, bez którego niemożliwe jest oddychanie.

Czytaj dalej