Takie rzeczy tylko w „Przekroju”! Wyjątkową, pośmiertną rozmowę z Seneką – o tym, czego możemy uczyć się od najmłodszych i jak nie zgubić się we współczesnym świecie – przeprowadził nasz dyżurny filozof.
Piotr Stankiewicz: Jak najlepiej przedstawić Waszą Ekscelencję? Lucjusz Anneusz Seneka – najsłynniejszy rzymski oligarcha?
Seneka: Jakieś nowoczesne to słowo „oligarcha”… Nie lepiej po prostu filozof?
Może filozof milioner? A podliczywszy odsetki za ostatnie 2 tys. lat, to może i miliarder?
Nie wiem, czy mi się podoba taka identyfikacja. To są jednak rzeczy zewnętrzne.
Cóż, trochę majątku się uzbierało, trochę spadków się przejęło…
A miałyby się zmarnować? Marnieje dusza człowieka, jeśli się nie poddaje ćwiczeniu, ale marnieje również kapitał, jeśli się nudzi. Chyba nie o tym mieliśmy jednak mówić?
Mieliśmy mówić o stoicyzmie. Choć od 2 tys. lat fascynuje ludzi, jak się ma to, co Ekscelencja pisał o życiu, do tego, jak sam Ekscelencja żył?
Czy potomność zwolniła jakiegokolwiek autora od tego zarzutu? Jeżeli drogowskaz ma wskazywać drogę, to czy może sam nią podążać? Nawiasem mówiąc, w tym waszym XXI w. zawsze zaczynacie od krytyki?
Dobrze, przejdźmy więc do pochwały. Podejmę wątek, na którym skończyłem rozmowę z Markiem Aureliuszem kwartał temu. A rozmawialiśmy o śmierci.
Z klasykami tylko na wesoło.
Jest taki argument w Dialogach Waszej Ekscelencji, który wiele lat temu bardzo zapadł mi w pamięć, a ciągle nie było okazji, żeby podziękować. Chodziło tam o to, że na śmierć można patrzeć jak na przejście kolejnego stadium życia. I w tym sensie nie jest ona czymś wyjątkowym. Niemowlę przestaje być niemowlęciem i staje się dzieckiem. Potem dziecko przestaje być dzieckiem i staje się młodym dorosłym, młododorosłość też później porzucamy, wchodząc w wiek średni i tak dalej. Te kroki nie są oczywiście ostro zaznaczone, każdy z nich jest procesem i każdy z nich to niejako