Z życia witamin Z życia witamin
i
rysunek: Marek Raczkowski
Dobra strawa

Z życia witamin

Tomasz Sitarz, Łukasz Kaniewski
Czyta się 5 minut

Garść informacji, wierszyków i żartów z witaminami w roli głównej. 

Witamina B1

Jeden biochemik z Warszawy
zakasał raźno rękawy
i za jakąś godzinę
znalazł witaminę
B1 biochemik z Warszawy.

rysunek: Marek Raczkowski
rysunek: Marek Raczkowski

Wspomnijmy dziś zmarłego w 1967 r. znamienitego polskiego biochemika (żydowskiego pochodzenia) – Kazimierza Funka. Chociaż odszedł, jego odkrycia zawsze będą metabolizować w naszych sercach. Zapamiętamy go przede wszystkim za nazwanie witamin witaminami, a także za wyizolowanie i opisanie jednej z nich – B1, czyli tiaminy. O jej doniosłej roli świadczą objawy niedoboru, wśród których wymienić można: zaburzenia w obrębie centralnego układu nerwowego (zmęczenie, problemy z pamięcią, depresja), niewydolność krążenia (patologiczne powiększenie serca, obrzęki kończyn), dolegliwości przewodu pokarmowego (nudności, brak apetytu, zmniejszenie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jarski raj Jarski raj
i
zdjęcie: Lubos Houska / Wikimedia Commons (domena publiczna)
Dobra strawa

Jarski raj

Ewa Pluta

Nudziarz z fantazją, dostojny wojownik, radykał, idealista czy mitoman? Kim był Konstanty Moes-Oskragiełło, pierwszy polski wegetarianin?

„Moesisko nudne jak zaraza” – pisała o swoim sąsiedzie Maria Kłopotowska w liście do Natalii Andriollowej. Jednocześnie dodawała: „Może nudny, ale fantazję to on ma”. W chwilach wolnych od zajęć lekarskich Konstanty Moes-Oskragiełło (1850–1910) wygrywał na flecie melancholijne melodie. Dźwięki niosły się po majątku Bojarowo, po sosnowym lesie, docierały nad rzekę Świder i do uszu letników spacerujących nad jej wysokim brzegiem. W gabinecie Konstanty układał rebusy, tak skomplikowane i długie, naszpikowane perskimi i etiopskimi literami, że sąsiedzi, którym je wysyłał (wraz z sadzonkami kwiatów czy nawet całymi krzewami), rozkładali bezradnie ręce. Szeptali między sobą: „Moes ma swoje bziki”. Takie jak ten, o którym plotkowała Kłopotowska: „[…] on strzela [z pistoletu – przyp. red.], kiedy mu fantazya przyjdzie do głowy, nie patrząc w kogo i w co…”. Przyznaje jednak, że Moes-Oskragiełło „[…] jest pomimo śmieszności i wyraźnych manij na kilku punktach – człowiekiem o dobrze wyrobionych pojęciach: honoru, prawości, szlachetności”. „W słowach był powściągliwy i nawet przed bliskimi mało rozmowny. Jednakże, gdy już prowadził konwersację, to zachwycał prostotą, finezją i siłą przekonywania” – wspominano go w pierwszą rocznicę śmierci na łamach „Przeglądu Wegetariańskiego”.

Czytaj dalej