Nudziarz z fantazją, dostojny wojownik, radykał, idealista czy mitoman? Kim był Konstanty Moes-Oskragiełło, pierwszy polski wegetarianin?
„Moesisko nudne jak zaraza” – pisała o swoim sąsiedzie Maria Kłopotowska w liście do Natalii Andriollowej. Jednocześnie dodawała: „Może nudny, ale fantazję to on ma”. W chwilach wolnych od zajęć lekarskich Konstanty Moes-Oskragiełło (1850–1910) wygrywał na flecie melancholijne melodie. Dźwięki niosły się po majątku Bojarowo, po sosnowym lesie, docierały nad rzekę Świder i do uszu letników spacerujących nad jej wysokim brzegiem. W gabinecie Konstanty układał rebusy, tak skomplikowane i długie, naszpikowane perskimi i etiopskimi literami, że sąsiedzi, którym je wysyłał (wraz z sadzonkami kwiatów czy nawet całymi krzewami), rozkładali bezradnie ręce. Szeptali między sobą: „Moes ma swoje bziki”. Takie jak ten, o którym plotkowała Kłopotowska: „[…] on strzela [z pistoletu – przyp. red.], kiedy mu fantazya przyjdzie do głowy, nie patrząc w kogo i w co…”. Przyznaje jednak, że Moes-Oskragiełło „[…] jest pomimo śmieszności i wyraźnych manij na kilku punktach – człowiekiem o dobrze wyrobionych pojęciach: honoru, prawości, szlachetności”. „W słowach był powściągliwy i nawet przed bliskimi mało rozmowny. Jednakże, gdy już prowadził konwersację, to zachwycał prostotą, finezją i siłą przekonywania” – wspominano go w pierwszą rocznicę śmierci na łamach „Przeglądu Wegetariańskiego”.
„Najdostojniejszy z Polaków”, „wojownik za wegetarianizm”, „Moes-Oskragiełło to perła, która niezwykle rzadko występuje” – pisali o nim w pośmiertnych wspomnieniach. Czy była to zwykła kurtuazja? Czy nazywano go tak, ponieważ o zmarłym nie wypada źle mówić? Wątpliwe. Jeszcze za życia stał się on ikoną ruchu jarskiego w Polsce i na świecie. „Oskragiełło był pierwszym u nas, który miał odwagę twierdzić, że jarstwo jest odwieczną prawdziwą religią” – podkreślał Janisław Jastrzębowski, propagator wegetarianizmu i autor książki Precz