
Według Davida Chalmersa, autora Świadomego umysłu, świat równie dobrze mogłyby zamieszkiwać zombi. Mogłyby pić, jeść, spać i… nie wiedzieć, że istnieją. Tylko tym się od nich różnimy.
David Chalmers, jeden z najważniejszych współczesnych filozofów umysłu, związany z Uniwersytetem Nowojorskim, zwrócił uwagę na wielki paradoks stanu naszej wiedzy i teorii naukowych. W codziennym doświadczeniu nic nie jest nam bliższe niż nasza świadomość, subiektywne poczucie „bycia sobą”. Jednocześnie nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, czym właściwie ta świadomość jest.
Ogólne ramy debaty nad istotą świadomości, zostały zarysowane przynajmniej od czasów Kartezjusza, który wyróżnił dwie substancje w świecie: materię, która jest rozciągła i ulokowana w przestrzeni, oraz duszę, która myśli. Krytycy zauważyli jednak, że stanowisko to przysparza trudności teoretycznych. Przykładowo: jak możliwe są interakcje między tymi dwiema ‒ diametralnie różnymi ‒ substancjami? Czy dusza znajduje się – jak twierdził Kartezjusz – w mózgu, a ściślej mówiąc, w szyszynce? Ale przecież „znajdować się” to kategoria przestrzenna, czyli taka, która może mieć jedynie zastosowanie do materii, a nie do duszy. Żeby rozwiązać ten problem, niektórzy stwierdzili, że nie ma żadnej materii, jest tylko dusza wyobrażająca sobie materię; inni natomiast – że nie ma duszy, istnieje zaś materia tworząca iluzję duszy. Jednak żadne z zaproponowanych rozwiązań nie zyskało powszechnego uznania.
Współczesna nauka, zwłaszcza rozwój neuronauki i kognitywistyki, spopularyzowała materialistyczny sposób rozumienia świadomości jako pewnego aspektu pracy mózgu. Niemniej uparty fakt, iż posiadamy świadomość, sprawia, że wciąż jest konieczność tworzenia nowych teorii. Chalmers podjął się tego zadania w swoim dziele Świadomy umysł, które uchodzi za jeden z najważniejszych głosów tej debaty w ostatnich dekadach.
Łatwe i&