Zapuścić się w puszczę Zapuścić się w puszczę
i
zdjęcie: Ewa Pluta
Złap oddech

Zapuścić się w puszczę

Ewa Pluta
Czyta się 15 minut

„Tędy. Prosto. To niedaleko” – rzucił kierowca. Podziękowałam za podwózkę. Autobus nie dojeżdżał do Nowych Gniewniewic, lecz przed Starymi Grochalami skręcał do Cybulic Małych.

Należało więc sobie radzić. Liczyć na to, że kierowcy zauważą gest ręki, poczują zew przygody, wcisną hamulec, z pobocza poderwie się kurz, dłoń zaprosi do środka. Na tylnym siedzeniu nie będzie zbyt wiele miejsca, ale to nie szkodzi. Można przesunąć torby z zakupami, zabawki dziecka i ubrania na zmianę, podkulić nogi, przytulić się do drzwi. Oczy chłoną Mazowsze: Nowe Grochale, Nową Małą Wieś, Małą Wieś przy Drodze.

I jest – ktoś się zatrzymał. Z nosem przy szybie opowiadałam: wyruszam dziś śladami pierwszej zorganizowanej wycieczki na polskim niżu. Patrzyłam w lusterko na minę kierowcy – czy jest pod wystarczająco dużym wrażeniem. On jednak milczał. „Wie pan – ciągnęłam niezrażona – ta wycieczka odbyła się 117 lat temu! Prawie 400 osób ruszyło do Puszczy Kampinoskiej. Wyobraża pan sobie taką wycieczkę dziś?” „Nie” – odpowiedział krótko. W Nowych Gniewniewicach samochód gwałtownie wyhamował przed wąską asfaltówką odbijającą z głównej drogi w prawo. Tędy. Prosto. To niedaleko. „Powodzenia” – w lusterku dostrzegłam nieoczekiwaną zmianę mimiki kierowcy. Chciałam wierzyć, że to był uśmiech.

Jeszcze kilkaset metrów. Na końcu drogi wał przeciwpowodziowy. Ze wzniesienia widać ją jak na dłoni. Królowa Wisła. Stoję przed nią onieśmielona. O tej porze roku – a był początek maja – Wisła płynęła szeroko. Minie jeszcze kilka tygodni, a spod wody wyłonią się wyspy, łachy i mielizny. Wiślane plaże zaroją się od ludzi. Pozimowe ciała, blade i niedogrzane, będą chłonąć ciepło z piasku. Wieczorami zapłoną ogniska,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Król Kudłacz Wielki Król Kudłacz Wielki
i
zdjęcie: Alexas Fotos/Pixabay
Wiedza i niewiedza

Król Kudłacz Wielki

Simona Kossak

Niedźwiedź karpacki nie lubi pokazywać się ludziom, woli schodzić im z drogi. I mądry człowiek nie będzie go szukał. Wystarczy mu, że natknie się na ślad misich pazurów, by poczuć respekt.

Jak wygląda niedźwiedź? Każdy może dokładnie obejrzeć misia w ogrodzie zoologicznym. Będzie to tylko sprawdzenie, jaki ma kolor, kształt, pysk, nogi, czy ma ogon. To nie będzie jednak zwierzę w pełnej krasie. Dopiero kiedy jest na wolności, porusza się, coś robi, jest wolny i dziki, jest niedźwiedziem. Okryty jest gęstym futrem, kudłatym, barwy od czarnej po żółtobrązową lub srebrzystoszarą. Kolor jest bardzo indywidualną cechą osobnika i zależy od jego wieku. Niedźwiedź ma ciężki, spłaszczony od góry łeb, wydłużony pysk porośnięty krótką sierścią, małe zaokrąg­lone uszy i małe oczy ukryte w kudłach. Te małe, ukryte w kudłach oczy to właśnie jedna z przyczyn wypadków z niedźwiedziami. Z wyrazu oczu i pyska trudno odgadnąć jego zamiary i humor. Ogon każdy niedźwiadek ma bardzo, bardzo króciutki i ukryty w kudłach, wygląda jak zwierzę pozbawione ogona. Podeszwy stóp ma nagie, tropy zdumiewająco podobne do śladu stopy człowieka, tylko oczywiście znacznie większe. Cała łapa niedźwiedzia przylega do ziemi, kończy się pięcioma palcami, podobnie jak u człowieka. Co je różni? Na tropie niedźwiedzia widać odciski jakby haków, ogromnych pazurów, które odbijają się w ziemi.

Czytaj dalej