Być może to, co nazywamy dziś naturą, już wcale naturą nie jest? Przyjrzyjmy się zawiłym relacjom między miastem, lasem i nami samymi.
„Cóż to jest ta cała zieloność?” – pytała siebie Alicja z powieści Lewisa Carrolla, gdy śniąc znany wszystkim sen, obserwowała świat z odległości swojej wydłużającej się nagle szyi. Carroll wydał powieść w czasach drugiej rewolucji przemysłowej, kiedy poczucie oddalania się od przyrody dopiero miało nadejść, jawiło się jeszcze jako sen. Co zatem dzisiaj może powiedzieć (wyśnić) człowiek czwartej rewolucji, epoki, w której szkło i plastik oddzielają go nie tylko od zieloności, ale także od innych ludzi?
„No, w końcu uwolniłam głowę – powiedziała Alicja uradowanym głosem, w którym pojawiła się jednak po chwili nutka trwogi, gdy odkryła, że nigdzie nie może dostrzec własnych ramion: spoglądając w dół, widziała tylko niezwykłej długości szyję, która jak łodyga wznosiła się z leżącego daleko w dole morza zielonych liści”. Bohaterka książki Carrolla w swoim śnie co chwilę doświadcza podobnych zdziwień i lęków. A to jest za mała, by wspiąć się na stolik, a to za duża, by przejść przez drzwi i uwolnić