Kto z nas nie chciałby cieszyć się zimą szpinakiem i słodką marchewką z własnej grządki? Zapraszam do zimowego ogrodnictwa z wykorzystaniem permakulturowych technik zatrzymywania energii cieplnej ze słońca!
W 2013 r. pracowałem w gospodarstwie rolnym specjalizującym się w całorocznej uprawie warzyw. Latem nie było to nic trudnego. Sytuacja zmieniła się późną jesienią i zimą, kiedy temperatura zewnętrzna spadała mocno poniżej zera, niebo zasnuwały chmury, a dni robiły się krótkie. Całą uprawę warzyw przenosiliśmy do ogrzewanych szklarni. Pewnego dnia na początku grudnia awarii uległ piec będący jedynym źródłem ciepła dla systemu ogrzewającego pięć dużych szklarni wypełnionych po brzegi młodymi warzywami, które mieliśmy sprzedać tuż przed świętami Bożego Narodzenia. To właśnie wtedy – z konieczności – odkryłem, że warzywa można uprawiać bez ogrzewania jesienią i zimą.
Piec niepotrzebny
Awaria pieca, który zasilał cały system grzewczy szklarni, skłoniła mnie do znalezienia innych sposobów na podtrzymanie odpowiedniej temperatury, ale i nauczyła, że spora grupa roślin czuje się dobrze w niskiej temperaturze i przy niedoborach światła. Wiele osób zajmujących się uprawą myśli, że jesienią i zimą trzeba sztucznie doświetlać uprawy i zapewnić temperaturę powyżej 18°C. To klasyczne mity warzywnictwa. Oczywiście warzywa lepiej rosną, kiedy mają optymalne warunki, jednak radzą sobie niemal równie dobrze w tych odbiegających od idealnych.
Wniosek z tego płynie jeden: można cieszyć