Teorię prof. Bernharda Fischera, wybitnego teriologa zajmującego się życiem lisów pospolitych, przybliża Tomasz Wiśniewski.
Dzięki wykorzystaniu sportowej kamery przyczepionej do obroży lisicy o sympatycznym imieniu Teresa świat po raz pierwszy uzyskał wgląd w nocne zwyczaje tych pozornie dobrze znanych istot. Każdy wie, że lisy przebywają w norach, do czasów badań Fischera nikt jednak nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo się mylimy co do głębokości lisich nor.
Tunele prowadzą w głąb ziemi, stanowiąc istny labirynt dla innych stworzeń niezorientowanych w tej sieci mrocznych korytarzy. Zauważono, że w kilkudniowych odstępach lisy spotykają się w czymś w rodzaju głównej nory, mieszczącej do kilkudziesięciu osobników, aby… brać udział w czynności noszącej znamiona religijnego rytuału. W środku tej dziwacznej przestrzeni znajduje się skupisko najróżniejszych odpadów ściągniętych tutaj z miejskiego świata i najprawdopodobniej złożonych w ofierze.
Prof. Fischer podejrzewa, że bliskość człowieka mogła doprowadzić do przyswojenia przez te psowate drapieżniki zachowań specyficznie ludzkich – w tym wypadku praktyk religijnych. Interesujące, że tak jak kiedyś człowiek składał w ofierze elementy pochodzenia zwierzęcego, tak teraz zwierzęta używają tych pochodzenia ludzkiego. Co ciekawe jednak, niemiecki naukowiec śmie twierdzić, że lisi kult – na fali współczesnej pustki duchowej i wynikającej z niej fascynacji egzotycznymi religiami – ma szansę przedostać się do świata ludzi.