Bohater numeru – Czas Bohater numeru – Czas
Rozmaitości

Bohater numeru – Czas

Wszystko Będzie Dobrze
Czyta się 8 minut

Ciekawostki filozoficzne o czasie 

Jak wiadomo, jednym z ojców metafory czasu jako płynącej rzeki jest Heraklit z Efezu, autor sentencji „Wszystko płynie”. Mało kto jednak wie, że Heraklit był również autorem sentencji „Wszystko skacze”. Metafora czasu jako skaczącej pchły – do której, jak wskazują najnowsze badania, Heraklit był przywiązany dużo bardziej niż do metafory wodnej – ostatecznie się nie przyjęła. Sprawę przesądził Platon w dialogu Kritiasz większy, oświadczając ustami Sokratesa: „Czas to nie pchła”.

•••

Słynną Nietzscheańską koncepcję czasu jako wiecznego powrotu tego samego zainspirowała przyjaciółka filozofa, Lou Andreas-Salomé, która wraz z Paulem Rée zrobiła Nietzschemu żart. Podczas wakacji w mająteczku Trabensburg Lou i Paul codziennie mówili do Nietzschego tymi samymi, wcześ­niej wyuczonymi kwestiami, tak samo ubrani, robiąc te same rzeczy. W żart wciągnięto również służbę. Nawet tresowany pudelek Mitzie codziennie o tej samej porze przebiegał przez trawnik przed leżakiem Nietzschego. W końcu zirytowany filozof miał krzyknąć: „To wieczny powrót tego samego!”, dając tym samym początek swej teorii.

•••

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Francuski filozof Henri Bergson porównywał czas do toczącej się kuli śnieżnej. Pomysł narodził się podczas narciarskiego wyjazdu Bergsona do Bad Gastein w roku 1912. Zjeżdżając z góry Stubnerkogel, Bergson stracił równowagę i resztę stoku pokonał jako rosnąca z każdą chwilą śnieżna kula.

*

Niemiecki filozof Martin Heidegger rozumiał przyszłość jako „wybieganie”. Ta koncepcja stała się, niestety, przyczyną poważnego wypadku filozofa. W roku 1925, demonstrując w szwarc­waldzkich górach teorię wybiegania grupie studentów, Heidegger tak się rozochocił, że wybiegł za krawędź przepaści. Filozof przeżył upadek (włączając go zresztą jako kolejną kategorię do swej myśli), ale rekonwalescencja po licznych złamaniach trwała ponad rok.

Arystoteles pisał, że czas jest „ilościową stroną ruchu”. Kłam temu pomysłowi postanowił zadać niejaki Monokles z Teb. Wszystkim swoim domownikom nakazał przez dwie doby trwać w absolutnym bezruchu. Miało to dowieść, że czas nadal płynie, nawet jak nic się nie rusza. Plan zawziętego tebańczyka zepsuł jego kot Amfitron, który po 7 godzinach wymuszonej drzemki poszedł do kuchni po jedzenie.

Budując słynną koncepcję czasu jako wspólnej pracy pamięci, oczekiwania i uwagi, św. Augustyn z Hippony posługiwał się przykładem recytacji psalmu. Dopracowując swoją teorię, Augustyn musiał wielokrotnie recytować ów psalm, przez co sąsiedzi złożyli na niego skargę do władz Hippony. Jak czytamy w zachowanej do dziś skardze: „nie da się w atrium posiedzieć, bo ten się wydziera”, „to nie recytacja, to wrzaski”, „dzień i noc się drze”.

W starożytnej Grecji wiele mówiono o podróży, jaką odbył do Aten Kreteńczyk Mys­sos, by spytać Platona, co miał na myśli, kiedy w Timajosie napisał, że czas to „ruchomy obraz wieczności”. Kiedy po wielu przygodach dotarł wreszcie do Akademii, Platon wykręcał się dowcipnymi ripostami typu „nie czas na to” lub „nie mam czasu”. Kiedy ciekawski Myssos nie odpuszczał, znany ze swojej krzepy Platon chwycił go wpół i wyrzucił przez okno. Stąd wzięło się starogreckie powiedzenie „pytać jak Myssos” (czyli pytać nieskutecznie).

Immanuel Kant uznawał czas za sposób, w jaki widzimy rzeczy, późniejsi badacze filozofa porównywali zatem Kantowski czas do okularów. Nie wiedzieli, że na ten pomysł wpadł już sam Kant, który testując swoją koncepcję, spacerował po Królewcu w całkowicie ciemnych okularach. Niestety, podczas eksperymentu Kant wpadł na latarnię, dodając kolejną historię do skarbnicy królewieckich anegdot na swój temat.  

Do niedawna sądzono, że starożytni Majowie, jak większość tradycyjnych kultur, nie pojmowali czasu linear­nie – tak jak my – lecz posługiwali się koncepcją czasu kołowego (inaczej cyklicznego). Jak jednak dowiódł zespół prof. Jeana Michelin-Jonesa, Majowie posługiwali się unikatową w historii ludzkości koncepcją czasu trójkątnego. Na czym ów „czas trójkątny” polegał, na razie nie wiadomo.

 

Coaching czasu

Nie spiesz się. Masz dużo czasu.

*

Co nagle, to po diable.

*

Problemy lepiej przeczekać, niż rozwiązywać.

*

Co masz zrobić teraz, zrób wtedy, kiedy przyjdzie na to czas.

*

Kto odwleka, ten ma więcej czasu.

*

Znałem faceta, spieszył się, spieszył i zawalił termin. A ja się nie spieszyłem i też zawaliłem termin. Ale przynajmniej miałem więcej czasu!

*

Powtarzam wam cały czas to samo – bo przecież mamy czas!

*

Mówią wam: „Tylko czasem nie szastaj”, a ja mówię: „Szastaj czasem!”.

*

Czym jest sukces? Kiedy mnie o to nie pytają, wiem. Kiedy muszę to komuś wytłumaczyć, nie wiem.

 

Czasowi Superbohaterowie

Poznajcie mniej popularnych herosów i heroiny, których supermoce wiążą się z czasem!

Slowman – nieoceniony w ferworze walki. Kiedy inni latają nad miastem, strzelają laserami i przewracają całe budynki, on przesuwa się ultrawolno, milimetr po milimetrze, spokojnie analizując ruchy przeciwnika.

Spóźniak – zabójczo skuteczny. Umawia się na decydującą walkę z czarnym charakterem, po czym spóźnia się na nią tak długo, aż jego wróg z frustracji ma już wszystkiego dosyć i rezygnuje ze zniszczenia świata.

Klepsydra – ta bohaterka przez połowę walki chodzi na nogach, przez połowę na rękach. Dzięki temu nogi ma sprawne jak ręce, a ręce silne jak nogi – co daje jej mnóstwo możliwości.

Tymczas – jego moc polega na tym, że jest domem tymczasowym dla kotów i psów. W ten sposób pomaga wielu zwierzakom i to jest wspaniała sprawa.

Timemaster – zna na pamięć wszystkie numery gazety „Time”. Biada najeźdźcom z kosmosu, jeśli spróbują go zagiąć pytaniem, co było na okładce numeru z lipca 1993 roku.

Zegarynka – ostatni bastion ratunku, kiedy nikt w drużynie nie wie, która godzina. Zawsze można na niej polegać, zawsze można do niej zadzwonić.

 

Jak skutecznie tracić czas?

Bezczynne leżenie na kanapie

Alfa i omega wszelkiego tracenia czasu, sposób najbardziej klasyczny i choć mało widowis­kowy, to po dziś dzień nie wymyślono skuteczniejszej metody – czasu straconego na kanapie nigdy nie odzyskamy.

Zmienianie świata

Świat zawsze był, bez względu na wysiłki reformatorów i rewolucjonistów, mniej więcej taki sam i nic się nie zmieniał. Co więcej, za kilka miliardów lat Słońce spopieli Ziemię, a jeszcze za kilkanaście kolejnych miliardów wszystko zamarznie i zamrze w pustym, chłodnym kosmosie, gdzie nie będzie już życia, planet, nawet miligrama energii, nie będzie niczego. Zatem marnowanie czasu na zmianę świata wydaje się metodą racjonalną, skuteczną i wartą odnotowania.

Dyskutowanie o polityce

Dyskusje o polityce mogą trwać latami, a ich efektem jest frustracja, przerażenie, poczucie straty czasu i głębokiego niezrozumienia. Parafrazując klasyka – nie chodzi o to, by o polityce dyskutować, ale żeby zmieniać świat, chyba że chcemy zmarnować kilka lat naszego życia.

Kultywowanie przyjaźni

Metoda podstępna i niebezpieczna, wymaga bowiem społecznego zaangażowania. Na szczęście ludzie to kanalie i dranie, zatem każda przyjaźń prędzej czy później zmarnieje i uschnie, czas przeznaczony na jej kultywowanie zostanie bezpowrotnie stracony, a my będziemy mogli spokojnie czekać w samotności na śmierć.

Taszczenie wielkiego kamienia pod stromą górę

Antyczna metoda wymagająca tężyzny fizycznej, nieco teatralna i egzaltowana, ale bardzo satysfakcjonująca, szczególnie jeśli tuż przed szczytem zaczniemy turlać kamień w dół.

Obcowanie ze sztuką – wpatrywanie się pustym wzrokiem w bohomazy na ścianach galerii bądź słuchanie zawodzenia kastratów w barokowych operach potrafią zająć cały dzień, na dodatek powodują nierzadko migreny, co z kolei pozwala płynnie przejść do bezczynnego leżenia na kanapie.

Czekanie na śmierć

Metoda intymna, ale zabójczo efektywna. Ma charakter głównie pasożytniczy, najlepiej praktykować ją razem z innymi sposobami spędzania czasu. Wszystko bowiem, co robimy, a co w założeniu ma być produktywne i twórcze, okazuje się – w obliczu czekającego nas kresu – jedynie marnowaniem czasu. I o to chodzi!

Wychowywanie dzieci

Przypomina nieco taszczenie wielkiego kamienia pod górę, ma mniej więcej tyle samo sensu, zamiast kamienia jednak taszczymy dzieci, zamiast góry są zaś żłobek, przedszkole, szkoła, studia, praca, ołtarz itd. Dodatkowymi bonusami są nienawiść dzieci, pogarda dla samego siebie, gorzka samotność na starość, a wszystko to sprzyja leżeniu na kanapie i czekaniu na śmierć.

Szukanie straconego czasu

Modernistyczna metoda dla koneserów – tracenie czasu do potęgi. Jej słynnym praktykiem był oczywiście Marcel Proust łączący ją całymi latami z leżeniem na kanapie. Wydawałoby się, że coś dzięki temu wszystkiemu osiągnął – ale nie, po prostu skutecznie stracił mnóstwo czasu. (Sukces jego książki był wynikiem łapówek, jakie Proust płacił za pochlebne recenzje; zresztą, nie oszukujmy się, sukces to nic innego jak ogromna strata czasu).

 

Czytaj również:

Wy macie zegary, ja mam czas Wy macie zegary, ja mam czas
i
Zegary: zegarmistrz siedzący przy stole warsztatowym z długą walizką i zegarem wspornikowym za sobą, 1748 r./Wellcome Collection (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Wy macie zegary, ja mam czas

Rozmowa z zegarmistrzem Janem Szymańskim
Katarzyna Sroczyńska

Sztuka naprawiania zegarów wymaga serca, wiedzy i doświadczenia. Potrafią to nieliczni – strażnicy czasu, którzy rozumieją tajemne rytmy przyrody i zdają sobie sprawę, że zegar niejedno ma imię. O fascynującym „zawodzie tysiąca narzędzi” z Janem Szymańskim rozmawia Katarzyna Sroczyńska.

Jan Szymański: Niedawno jakiś miły facet zaproponował mi odkupienie starego zegara i poprosił o wycenę. Powiedział, że chce go sprzedać właśnie mnie. Ja mu na to, że mnie teraz nie stać. Nalegał, żebym jego ofertę poważnie rozpatrzył. No i zgodziłem się. W domu otwieram, bo to był duży ścienny zegar, patrzę, a tam w tajemnym miejscu mój gmerek, czyli podpis, sprzed ponad 40 lat! Ja ten zegar naprawiałem jako młody chłopak!

Czytaj dalej