
Bardzo ciekawa publikacja znanego amerykańskiego teoretyka biznesu. Collins wychodzi od powszechnie przyjmowanego założenia, że ludzie w swoim życiu kierują się potrzebami sztucznie wytwarzanymi: konieczność posiadania nowoczesnego smartfona, spożywanie galaretowatych cukierków o smaku gazowanego napoju, wciąganie w siebie dymu czy jazda określonym samochodem – to bez wątpienia zaspokajanie potrzeb, z którymi się nie urodziliśmy.
Dlatego cały szkopuł tkwi w tym, że jeśli poważnie chcemy rozkręcić interes, należy wylansować potrzebę, której zaspokojenie zostanie zaoferowane (przy niewielkim wkładzie finansowym oferującego).
Collins proponuje, by stworzyć modę na wyjątkowo drogie posiłki. Marzy o niewielkich lokalach, które za serwowany posiłek pobierają opłatę w wysokości miesięcznej pensji. Rzecz ciekawa, ceny w takim menu byłyby ruchome, zależne od czyichś zarobków. Ktoś, kto zjadłby taki posiłek, mógłby przyklejać sobie na czole naklejkę z napisem: „Ja już zjadłem, a Ty?”. Budziłby tym powszechny szacunek w każdej grupie społecznej.
Bardzo fascynujący jest także rozdział o idei gotowanego ziemniaka serwowanego za kwotę całego majątku. Osoba, która skosztowałaby takiego ziemniaka, niechybnie pozostałaby z niczym (oprócz ledwo przeczuwanego upokorzenia moralnego), ale nie miałoby to żadnego znaczenia, bo satysfakcja, którą przeżyła, byłaby w jej odczuciu zadowalającą rekompensatą.
Warto dodać, że każda strona książki Collinsa, dzięki specjalnym zabiegom drukarskim, pachnie jak świeże banknoty.
Bez wątpienia Do ostatniego grosza to tytuł, który powinien trafić na biurko każdego nowoczesnego rekina biznesu.