
Największy absurd dotyczący purnonsensowych gatunków literackich polega na tym, że zwykle są one całkiem sensowne. Pozornie absurdalne historyjki okazują się zrozumiałe i mówią wiele o ludzkich obyczajach czy przywarach.
W przypadku nowego gatunku, do stworzenia którego zainspirowały mnie popularne wyliczanki dziecięce, mamy jednak do czynienia z czymś naprawdę niedorzecznym. Na pewno kojarzycie te wierszyki: „Ene due rabe, / połknął bocian żabę, / a żaba Chińczyka. / Co z tego wynika?” lub „Ene due rike fake / torba borba ósme smake / eus deus kosmateus / i morele baks”. Idźmy w te rytmy i zobaczmy, dokąd nas one zawiodą!
* * *
Ene due kicie pycie,
idzie pająk po suficie.
Kicie takie, pycie owe:
pająk skoczy ci na głowę!
* * *
Ene due glindziu glendziu,
siedzi kaczka na łabędziu.
Czemu kaczka, mili moi,
siedzi na nim, a nie stoi?
* * *
Ene due upke rupke,
wyszedł żuczek za chałupkę.
Dzieje się to w mieście Bari,
a za chatką jest ferrari.
* * *
Ene due Agamemnon.
„Na co ci jest głowa?” „Jem niom”.
Due ene Memnon Aga,
Radio Gu Gu, Radio Ga Ga!
* * *
Ene due wyliczanka:
piłka, guma i skakanka.
Czyli wanka, czanka wyli,
wszystko mi się dzisiaj myli.
* * *
Ene due hejkum kejkum,
salem, siema i alejkum!
Eus, deus, nosferatu,
hejkum kejkum, Olo, ratuj!