Właściwie moja Joanna po raz pierwszy powiedziała, że jestem romantyczny dopiero wtedy, kiedy spostrzegła, że używam Windowsa
Właściwie moja Joanna po raz pierwszy powiedziała, że jestem romantyczny dopiero wtedy, kiedy spostrzegła, że używam Windowsa
W roku 1943 amerykański archeolog i antropolog, dr Indiana Jones z Princeton University, wpadł w posiadanie bogato zdobionego antycznego talizmanu. Odczytał zapisane na nim greckie imię Epifanesa.
Prędko skojarzył je z rytuałem sekty gnostyckiej karpokratian, która żywiła pewien ekscentryczny pogląd: ilość grzechów, jaka przypada na życie jednego człowieka, jest skończona. A skoro tak, rozumowano, im szybciej wykonamy wszystkie złe uczynki, tym prędzej dojdziemy do świętości. Sekta ta, jak można się domyślić, nie miała dobrej opinii. Oddawajmy się rozpuście, mogła brzmieć jej dewiza: któregoś dnia, po którejś z libacji, po którymś morderstwie, po którejś z orgii obudzimy się zbawieni.