Jamniryk Jamniryk
i
ilustracja: Daniel Mróz; kolaż, archiwum „Przekroju” nr 483/1954
Rozmaitości

Jamniryk

Marcin Orliński
Czyta się 5 minut

Jeśli wydaje się wam, że wiecie, czym jest wielodzietna rodzina, pomyślcie o angielskim poecie i rysowniku Edwardzie Learze (1812–1888), który urodził się jako przedostanie z 21 dzieci. Choć był wybitnym ilustratorem i miał uzdolnienia muzyczne, do historii przeszedł przede wszystkim jako twórca poezji purnonsensowej, a zwłaszcza jako autor limeryków.

Oto jeden z nich w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka: „Pewien starszy mężczyzna z Kamczatki / Wyhodował w zaciszu swej chatki / Tak długiego jamnika / Że za radą prawnika / Jamnik płacił podwójne podatki”. Niech ten utwór posłuży jako wzorzec dla nowego gatunku literackiego, z dziesięcioma sylabami w wersach pierwszym, drugim i piątym oraz z siedmioma – w trzecim i czwartym. Oto kilka propozycji autorskich.

 

* * *

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Pewien stary hodowca z Głogowa
Lubił rozmach i raz wyhodował
Tak wysoką żyrafę,
Że popełniłbym gafę,
Gdybym stwierdził, że była typowa.

* * *

Pewien farmer, co żył w Gwadelupie,
Wyhodował raz w swojej chałupie
Żółwia tak nieśmiałego,
Że ów żółw swoje ego
Ciągle trzymał zamknięte w skorupie.

* * *

Pewien stary marynarz z Antyli
Wyhodował pod wpływem promili
Tak bezczelną papugę,
Że gdy ruszał w żeglugę,
Opróżniała mu barek z tequili.

* * *

Pewien facet, co żył pod Grodziskiem
Wyhodował (i sprzedał wnet z zyskiem)
Tak krótkiego zaskrońca,
Że miał głowę u końca
I właściwie w całości był pyskiem.

Czytaj również:

Nieczytwór Nieczytwór
i
ilustracja: Daniel Mróz; kolaż, archiwum „Przekroju” nr 483/1954
Rozmaitości

Nieczytwór

Marcin Orliński

Przeczytać wszystkie książki, które by się chciało? Marzenie! O tym, jak sobie radzić z dyskomfortem, który zna chyba każdy książkofil, mówi nowy gatunek literacki.

Echo głucho milczy, gdy w przepastne przestrzenie Internetu i bibliotek desperacko krzyczę: „Czy brytyjski poeta Justin Richardson (1900–1975) w ogóle istniał?”. Brak jakichkolwiek informacji na jego temat. Albo był więc kompletnie nieznanym autorem jednego wiersza, albo ktoś wymyślił to nazwisko wraz z okrągłymi datami urodzin i śmierci. Fikcyjne personalia to rzecz w literaturze powszechna. Niektórzy autorzy wymyślają sobie pseudonimy brzmiące jak prawdziwe nazwiska, a inni – zupełnie nieprawdopodobne. Aleksandra Głowackiego znamy tylko jako Bolesława Prusa, a Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu zdarzało się podpisywać na wiele sposobów: Mieczysław Zenon Trzciński, Il de Fons czy Karakuliambro. Ale do rzeczy (i zarazem od rzeczy!). Jedyny znaleziony przeze mnie utworek Richardsona to Take Heart, Illiterates (Odwagi, analfabeci). Stanisław Barańczak złagodził i rozbudował ten tytuł: Nie przejmować się brakiem oczytania w literaturze współczesnej!, a sam wiersz przełożył tak: „Długo mi serce żarła tajemna zgryzota: / »Nie czytałem Audena i T.S. Eliota!« / Lecz myśl ta pogodniejszy ma od paru chwil ton: / »Nie czytali ich również W. Szekspir i Milton!«”. Ramy gatunku: trzynastozgłoskowiec, cztery wersy, układ rymów: aabb. Oto kilka propozycji autorskich.

Czytaj dalej