Kończąc kawę, kreśliłem kartkę kształtami "K". Krajobraz kontentował. Kukułka komunikowała koniunkturę klepsydry – korzystnie.
Kalamburowy kumpel, który kroczył koło kawiarni, krzyczał:
– Kultywuj "K"!
– Kolonizuj "K" każdą kartkową krainę!
– Kontempluj krzywe, kolego!
– Kategorycznie ku "K"!
Kierownik kafejki (korpulentny konfident, kędzierzawej koafiury) kuriozalnie kontrargumentował:
– Kiedyś kolektywnie kopnęło kalendarz kilku koleżków, którzy karykaturalnie koncentrowali…
– Koniec krakania! – kwitował kalamburowy kumpel, kopiąc kaloszem kierownika.
Kierując kciuk ku kłótni, któryś karczemny, knajacki kołtun, konkretyzował konkluzję klechdy:
– Kwintesencja karnawału "K"? Komplementacja komediowego kotła.
(Kurtyna.)