W północno-zachodniej części Mozambiku można spotkać przedstawicieli Batoro – nomadycznej grupy, której kultura zafascynowała zachodnich językoznawców (wystarczy przypomnieć, że w 1969 r. Noam Chomsky poświęcił jej głośne studium, które stało się pretekstem do równie słynnej polemiki z Michelem Foucaultem).
Członkowie Batoro nie wierzą w sensowność jakiegokolwiek aktu komunikacyjnego między ludźmi. Uważają, że wszelka rozmowa jest pozorna, więcej: pozbawiona sensu. Aby informacja X została przekazana, musi zasadzać się na czymś, co jej odbiorca już wie. Mówiąc bardziej fachowo, wypowiedź zupełnie abstrakcyjna nie zostanie rozkodowana. Jeśli mówię „drzewo” i ktoś ma mnie zrozumieć, już musi on wiedzieć, czym jest drzewo. Tym samym, ilekroć ludzie rozmawiają i się rozumieją, tak naprawdę wciąż mówią to, co już sami wiedzą: kręcą się w kółko. Tylko pozornie wymieniają się komunikatami i kumulują wiedzę. Batoro zdają sobie sprawę, że istnieją w świecie różne gadatliwe społeczeństwa, ale interpretują ich zachowania jako teatralny rytuał.
Gdy dotarłem do jednej z wiosek w Mozambiku, szybko zorientowałem się, że Batoro przekuli teorię w praktykę. Mówią do siebie wyłącznie eli luma el eliś, co należy tłumaczyć jako „dzień dobry”. W tym też wyraża się cała ich filozofia. Słowo „dzień” obejmuje wszystko, co istnieje i co może się wydarzyć: życie, czas, narodziny, miłość, śmierć; w słowie „dobry” zawarty jest zaś stosunek Batoro do samego istnienia. Gdyby życie było złe, zrezygnowaliby z niego. Skoro żyją, zgadzają się na nie, więc musi być dobre.
Już od końca XIX w. etnografowie narzekali na małomówność Batoro, która rzekomo uniemożliwiała głębsze poznanie ich kultury. Gdy pojawiali się badacze, mieszkańcy nadal trwali w milczeniu, połączeni wspólnotą rozumienia i odczuwania życia. Prawdą jest jednak, że wszystkiego, co o nich wiem, musiałem domyślić się sam. Zgodnie z wierzeniami tej kultury wiedziałem wszystko o Batoro, zanim ich ujrzałem. Można by rzec, że osobiście niejako przywiozłem ich ze sobą do Mozambiku, a nawet można pójść dalej i powiedzieć, że Batoro to ja.