Posiadacz ziemski
Niespodziewanie przyszła do mnie wiadomość o śmierci dalekiej, zapomnianej krewnej. W toku spadkowych formalności dowiedziałem się, iż odziedziczyłem po denatce rodowe pamiątki, trochę kosztowności i ziemię od lat należącą do rodziny. Samotna kobieta najwyraźniej nie miała komu tego wszystkiego zapisać. Pojechałem na Żmudź zobaczyć ziemię. Cóż, rzeczywiście tam była: kilka ton ziemi zgromadzonej w baniach, kubłach, torbach i kartonach. A więc na stare lata zostałem posiadaczem ziemskim – pomyślałem.
Medytacja
Lęki tak mocno dawały mi się ostatnio we znaki, że postanowiłem ćwiczyć medytację. Zgodnie ze wskazówkami z Internetu posprzątałem stół, położyłem na nim czerwone jabłko i zacząłem się w nie wpatrywać. Mijały minuty. Poczułem spokój. I nagle zacząłem patrzeć jakby w pustkę – nie „na”, lecz „poprzez” jabłko. Tak się tego przestraszyłem, że aż podskoczyłem ze strachu. Czym prędzej wyrzuciłem jabłko i włączyłem telewizor.
Bałwan
To była ciepła zima. Z okna mojego mieszkania patrzyłem na dzieci snujące się po podwórku. Biedactwa na darmo wypatrywały śniegu. Aż w końcu! Pewnej nocy trochę go spadło. Szybko zebrałem śnieg, oblepiłem się nim i wetknąłem marchewkę w moją śniegową głowę. Dam dzieciakom trochę radości – będę ich bałwanem! Zrobiło się jasno. Do przyjścia dzieci brakowało godziny, kiedy roztopiłem się i wsiąkłem w gołą ziemię.
Udane przyjęcie
Wyprawiłem małe przyjęcie dla przyjaciół. Jeden z nich uchodzi w towarzystwie za konesera wina, kupiłem więc drogi, kilkunastoletni trunek specjalnie dla niego. Kiedy go otworzyłem na samym początku spotkania, okazało się, że w środku nic nie ma. Butelka była pusta. Powiedziałem więc gościom, że sam wypiłem wino, zanim przyszli. Po tej niefortunnej wpadce przyjęcie toczyło się już bez przeszkód.