Kłopoty z zasięgiem
Nad jeziorem Śniardwy zrobiłem wspaniałe zdjęcie zachodu słońca. Od razu chciałem je pokazać Kasi, ale okazało się, że nie mam zasięgu! Na szczęście wystarczył jeden telefon i wkrótce na miejscu zjawił się dźwig żuraw. Dzięki jego ramieniu mój zasięg wydłużył się wystarczająco, abym mógł pokazać zdjęcie Kasi, która zażywała kąpieli kilkanaście metrów od pomostu.
Tabelka w Excelu
Od miesiąca nie mogłem uzupełnić tej tabelki. Męczyłem się, próbowałem, piłem kolejne kawy – i nic. Szef zaczął patrzeć na mnie z ukosa; bez tabelki nie mogłem podsumować kwartału. Nie miałem pojęcia, w czym tkwił problem. Aż w końcu – olśnienie! Excel. Ex L. Moja była już żona, Lucyna, odeszła ode mnie miesiąc temu. Tabelka wciąż mi o tym przypominała! Natychmiast usunąłem Excela ze wszystkich komputerów w firmie i poczułem ulgę.
Nieporozumienie
Zadzwonił do mnie dawno niewidziany brat pracujący w branży finansowej: „Przyjeżdżaj, mamy tu niezły młyn!”. Spakowałem do walizki podręczniki zarządzania ludźmi oraz rozwiązywania kryzysów w firmach i ruszyłem w drogę. Brat przywitał mnie nad brzegiem rzeki, cały w mące. Rzeczywiście, młyn wyglądał nad wyraz okazale.
Żart z policjantem
Moja przyjaciółka była ostatnio przygnębiona, postanowiłem więc zrobić jej żart i w ten sposób ją rozchmurzyć. Przebrany za policjanta (mundur wziąłem z wypożyczalni strojów) wyskoczyłem na nią zza węgła, kiedy szła do autobusu, wołając: „Jest pani aresztowana!”. Ku mojemu zdumieniu i przerażeniu przyjaciółka rzuciła się do ucieczki, a uciekając, kilka razy wystrzeliła do mnie z pistoletu (na szczęście chybiła). Jak się okazało, od ponad pół roku była zaangażowana w poważną działalność przestępczą i stąd wynikało jej przygnębienie.
Komik
Od jakiegoś czasu próbuję swoich sił w stand-upie, z reguły jednak ludzie nie śmieją się za bardzo z moich żartów. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego dnia cała widownia zaczęła ryczeć ze śmiechu już na samym początku mojego występu i śmiała się tak aż do końca. „No, Grzesiek, stary koniu – powiedziałem sobie, zszedłszy za kulisy – jeszcze nie jest z tobą tak źle”. Niestety moją radość zmąciła koleżanka, wyjaśniając, że tego dnia na widowni zawitała cała grupa tzw. jogi śmiechu – specyficznej odmiany jogi polegającej na tym, że człowiek dużo i głośno się śmieje. „Oni nie śmiali się z twoich żartów, tylko tak po prostu, dla zasady” – powiedziała i wyszła, zostawiając mnie samego w garderobie.
Kryształy
Po prababci z Wrocławia odziedziczyłam całą kolekcję górskich kryształów. Aby mieć pewność, że nie zaginą po drodze, poprosiłam moją kuzynkę wrocławiankę, żeby wysłała mi ją, korzystając ze specjalnej usługi „bezpieczna paczka”. Jest ona dość droga, ale zależało mi na bezpieczeństwie kryształów. Paczka jednak nie przychodziła. Po paru dniach poszłam na pocztę i dowiedziałam się, że zaginęła. „Ale w jaki sposób?” – krzyknęłam zszokowana do pani z okienka. „Nie wiem – odpowiedziała. – Czasem po prostu nie dochodzi”. Do dzisiaj to zdanie powraca do mnie jak złowróżbny refren.
Córeczka
Wiedziałem, że na Wielkanoc babcia znowu będzie mnie wypytywać o dziecko: „Kiedy będzie? Czy to już? Jak długo jeszcze?”. Nie miałem ochoty dłużej tego wysłuchiwać. Dlatego odpowiednio wcześnie zaczęliśmy się starać z moją dziewczyną o dziecko. Udało się! Kasia zaszła w ciążę, na Wielkanoc będzie już w siódmym miesiącu. Wreszcie będę miał z głowy te męczące pytania!
Zimne stopy
Wieczorem przed snem, kiedy zdjęłam już skarpetki i przebrałam się w piżamę, postanowiłam rozmasować sobie stopy. Jednak kiedy ich dotknęłam, były zimne jak głaz, a na dodatek miałam wrażenie, że są jakieś obce. Popatrzyłam na nie z przerażeniem i obudziłam mojego chłopaka, który już zasnął. Wskazując moje/nie moje stopy, zapytałam go, jak myśli, czyje one są. Czy aby przypadkiem nie jego? Trąc zaspane oczy, popatrzył uważnie najpierw na mnie, potem na swoje nogi, potem zaś na moje nogi i mruknął jedynie, że to, co trzymam w rękach, to w ogóle nie są stopy, tylko głowa Michaela Jordana, amerykańskiego koszykarza. Uspokojona poszłam spać w wannie.