Nos a świat ducha Nos a świat ducha
i
ilustr. Joanna Grochocka
Rozmaitości

Nos a świat ducha

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Nos jest miejscem, w którym świat zewnętrzny łączy się ze światem wewnętrznym. To jedyne przekonujące wyjaśnienie delikatności tego organu.

Człowiek święty, przepełniony wewnętrzną harmonią nie pamięta o nosie, zapomina o jego istnieniu. Uzmysławia to wszystko fenomen kichania: jedna drażliwa myśl lub emocja potrafi poderwać całe ciało i ogłuszyć sąsiedztwo… Na ogół szok wywołany tą niespodziewaną eksplozją niszczy pamięć o rzeczywistej przyczynie: mówimy wtedy o kurzu, choć bardziej prawdopodobne jest, że przez tę jedną chwilę pojawiło się w nas zbrodnicze pragnienie.

Katar to przejaw pesymizmu. Ja sam znałem wielu filozofów, którzy „nie godzili się na zastaną rzeczywistość”. I tak, mieli przerażające nochale, ogromne kulfony jak kalafiory, wiecznie zasmarkane.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Niemniej najbardziej interesująca z naukowego punktu widzenia wydaje się wiosenna alergia. Choć ludzkość nie ma z tym zbyt wiele wspólnego, bo ten dramat dzieje się poza nami. Cykliczność tego zjawiska ma swoje uzasadnienie nadnaturalne (nie rozumiejąc wieczności, rozkładamy ją na części, którym przyglądamy się w nieskończoność) – otóż jak co roku (według naszych pojęć) w świecie duchowym archanioły prowadzą walkę o czyjeś wyzwolenie ze świata materii. I gdy ma to miejsce, krewni takiej osoby wyczuwają to nosem.

To zdumiewające, jak uboga jest światowa literatura poświęcona tym zagadnieniom.

Czytaj również:

Żyj lepiej dzięki algorytmom Żyj lepiej dzięki algorytmom
i
rysunek: Joanna Grochocka
Opowieści

Żyj lepiej dzięki algorytmom

Naomi Kritzer

Wybierze film na wieczór i ubranie do pracy. Zmusi do wczesnego położenia się spać. Czy aplikacja w telefonie może uszczęśliwiać? 

Jako pierwsza z naszej gromadki wsiąkła w to June. Nic dziwnego – zanim ja i Margo odkryłyśmy Wordle, June grała w to od wielu tygodni. Kiedy spotkałyśmy się na cotygodniowym lunchu, wciąż sprawdzała telefon, więc pomyślałam, że to też jakaś gierka. W końcu jednak odłożyła urządzenie z uśmiechem i oznajmiła:

Czytaj dalej