Daje się zaobserwować zasadniczą różnicę spożytkowanego czasu pomiędzy wypowiedzią prostacką a złożoną, wyszukaną.
Porównajmy ze sobą dwa zdania o podobnej treści, wypowiedziane przez dwa odmienne typu umysłowości: „Niegdyś w okolicznej cukierni można było kupić znakomite ciastka z makiem i powidłami”.
W innym wariancie: „Kiedyś tu była cukiernia”.
Zauważmy przy tym, że każde wypowiedziane słowo ma swoją cenę: ilość zużytego tlenu. Im więcej słów, tym więcej zabieramy tlenu. Jeśli kiedykolwiek znajdziemy się w sytuacji, w której powietrza jest mało, kategorycznie nie możemy mówić.
Mówienie nie jest ekologiczne.
W XXI w., w czasie, gdy ryzyko destrukcji przyrody jest zbyt wielkie, powinniśmy raz na zawsze zrezygnować ze wszelkich ozdobników i kwiecistych zwrotów.
Jeśli chcemy uratować naszą planetę, musimy stać się prostakami, a może nawet chamami.