„Historia potworna” Bogusław Grabarzowski – recenzja „Historia potworna” Bogusław Grabarzowski – recenzja
i
ilustracja: archiwum „Przekroju”
Rozmaitości

„Historia potworna” Bogusław Grabarzowski – recenzja

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 1 minutę

Bogusław Grabarzowski,
Wydawnictwo Blaga, 2023

Najnowszą powieść graficzną Bogusława Grabarzowskiego przepełnia przeraźliwa makabra. To historia nietypowa, bo zupełnie pozbawiona słów. Artysta stworzył sekwencję obrazów, której interpretację pozostawia swoim odbiorcom. Od pierwszych chwil wieje w tym dziele grozą. Oniryczna seria grafik zabiera nas w świat zakrwawionych zębów, ogromnych kotów przeżuwających ludzkie członki, węży żyjących w śpiworach, jak również samej śmierci bezczelnie czającej się gdzieś w kącie dziecięcej sypialni.

W połowie książki zmieniają się jednak nastrój oraz poetyka dzieła. Mroczne wyobrażenia ustępują miejsca wizjom rajskich, egzotycznych roślin i rozanielonych twarzy. Jak gdyby pod wpływem magicznego zaklęcia to, co potworne, zaczyna uzyskiwać sielski charakter.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Czytelniczki i czytelnicy stopniowo zaczynają rozumieć zamysł autora. Pogodność oraz idylliczność to jedynie ponury żart – przejaw ironicznego czarnego humoru. Wszystko, co dobre i piękne, nie jest bowiem rzeczywiste. Pierwsza część utworu dotyczyła prawdy o ludzkim świecie, w drugiej zaś następuje wyparcie tej prawdy i pojawia się myślenie życzeniowe. Oczywiście nie sposób wykluczyć, że mogę się mylić i moja interpretacja jest wynikiem jakiejś ograniczonej perspektywy. Być może to druga część utworu jest prawdziwsza.

“Historia potworna”
Bogusław Grabarzowski,
Wydawnictwo Blaga, 2023

Czytaj również:

Przyczajony tygrys, ukryty smok Przyczajony tygrys, ukryty smok
i
zdjęcie: Blake Meyer/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Przyczajony tygrys, ukryty smok

Tomasz Wiśniewski

Zwolennicy mięsnej kuchni nieraz powołują się na prehistoryczne zwyczaje homo, jednak dużo wskazuje na to, że nasi przodkowie częściej niż zjadali zwierzęta, sami byli zjadani. Groza, jaką wywoływały w nich drapieżniki, przeniknęła do kultury.

Choć światowe mitologie pełne są potworów i krwiożerczych bóstw, zgodnie z XX-wiecznymi teoriami należy myśleć o nich raczej w kategorii symboli – reprezentujących przede wszystkim pewne procesy psychiczne. W świetle tych koncepcji zmagania ze smokiem można zatem postrzegać jako ukrytą za poetyckimi metaforami walkę duszy o wyzwolenie. Widać jednak wyraźnie, że teorie Carla Gustava Junga czy Josepha Campbella wynikają z ograniczonej perspektywy zachodniej, w której zagrożenie ze strony drapieżników nie odgrywa praktycznie żadnej roli. Tymczasem nie brakuje powodów, by sądzić, że pewne mityczne monstra należy traktować raczej dosłownie.

Czytaj dalej